Zeznania Britney Spears, która wyjawiła, jak wygląda życie pod kuratelą ojca, wstrząsnęły światem. Jednak mimo wsparcia fanów i kolegów z branży, sąd nie uchylił wyroku i piosenkarka wciąż nie może decydować sama o sobie.
„Nadal będzie pod panowaniem czcigodnego ojca”
Wyrok sądu w sprawie Britney Spears oburzył Dodę. – Nadal będzie pod panowaniem swego czcigodnego ojca bez żadnej decyzyjności, bez możliwości wyboru, nadal faszerowana lekami, nadal w więzieniu, nadal z pogłębiającymi się problemami, mimo że zdecydowała się w końcu, po tylu latach publicznie otworzyć, choć bała się, że nikt jej nie uwierzy – relacjonowała Doda na swoim Instagramie. Gwiazda przyznała, że wie, jak to jest dusić w sobie emocje ze strachu, że nikt nie uwierzy w nasze słowa.
Rabczewska uważa, że decyzja sądu przyczyni się do powolnej śmierci psychicznej Britney Spears. Dodała również, że większość ludzi nie wytrzymałaby tego i „strzeliła sobie w łeb”, a amerykańska gwiazda nie może nawet pokazać, co czuje, bo zaraz znowu zabronią jej widywać się z dziećmi.
„Przeżyłam trzy załamania nerwowe”
Sprawa Britney Spears sprawiła, że Rabczewska postanowiła zwrócić uwagę na zdrowie psychiczne. Przekonywała swoich fanów, że nie wolno się wstydzić, prosić o pomoc – Przeżyłam w swoim życiu trzy załamania nerwowe. Naprawdę byłam na nie... Na samym dnie. Oczywiście było to spowodowane nie zawodowymi aspektami, tylko prywatnymi. Lizałam rany gdzieś w ukryciu, w tajemnicy – wspominała gwiazda. Piosenkarka zapewniła, że nerwice, załamania i depresje nie są powodem do wstydu. – To są normalne, naturalne rzeczy, więc po prostu „freeBritney” – zaapelowała na koniec Doda.
Czytaj też:
„M jak miłość”. Kacper Kuszewski wróci do roli Marka Mostowiaka? Ma ratować Mateusza