O co chodzi w całej sprawie? Zarzewiem konfliktu jest Fundusz Wsparcia Kultury, o którym opinia publiczna usłyszała pod koniec ubiegłego roku. Jest to program, którego celem jest pomoc artystom poszkodowanym w dobie kryzysu koronawirusa. Chwilę po opublikowaniu listy podmiotów, jakie otrzymały wsparcie, w sieci wybuchł skandal. Część zarzutów odnosiła się do tego, że niektórzy beneficjenci nie zostali dostatecznie sprawdzeni, gdyż okazało się np., że wsparcie dostało... biuro rachunkowe. Nie trzeba tłumaczyć, że biuro rachunkowe niewiele ma wspólnego z branżą artystyczną.
Zamieszanie wywołał także sam dobór artystów, którzy dostali wsparcie, jak i rozdysponowane kwoty. A nie były one małe. Spora suma powędrowała również do Beata Art. Beata Pietras, czyli firmy Beaty Kozidrak. Wokalistka otrzymała 750 tys. zł. Niewiele mniej dostał Bajm Andrzej Pietras – czyli były mąż Kozidrak. Było to 613 tys. zł.
Beata Kozidrak na Zanzibarze. Internauci wściekli
Po licznych głosach krytyki, resort kultury wycofał się z pomysłu i zrewidował listę. Do dziś jednak nie wiemy, jaki jest ostateczny kształt nowej listy, a także, do kogo i ile trafiło pieniędzy.
Na Instagramie Beaty Kozidrak wybuchła jednak kolejna odsłona tej afery, gdyż wokalistka pochwaliła się zdjęciem z wakacji na Zanzibarze. „»Przytuliła« pieniądze z funduszu i pojechała na wakacje” – irytują się komentujący. „Fajnie się bawicie za pieniądze Polaków” – dodaje kolejny internauta.
„Pół roku temu do rządu z płaczem o dotacje, a teraz wakacje za ponad 10 tys. zł?” – pisze następna osoba. „Podobno pani bankrutowała. Śmieje się pani w twarz podatnikowi” – czytamy dalej.
Czytaj też:
Gliński wstrzymał miliony dla celebrytów. Winą obarczono algorytm, ale zawiodło coś innego