„Gdy umiera dobry człowiek, to los zsyła mu anioły” – napisała Katarzyna Moś na Facebooku. Piosenkarka podziękowała ratownik medycznej, która walczyła o zdrowie jej dziadka. „Pani Barbara trzy godziny czekała z nim w karetce pod szpitalem, bo ten, w związku z panującą sytuacją nie chciał go przyjąć. Dzwoniła do nas abyśmy się nie martwili, mówiąc dziadkowi, że go kochamy i że jesteśmy zdrowi. Serce pani Barbary, jej przemiły głos pozostanie z nami już na zawsze. Dla dziadka musiał to być głos ukojenia, głos, który podtrzymywał go na duchu” – napisała wokalistka.
„Ostatnie parę dni było dla nas koszmarem”
W dalszej części postu artystka podziękowała kolejnym osobom, które otoczyły opieką jej dziadka. „Pani Ula ma w sobie tyle spokoju, ciepła, a przede wszystkim wielkie pokłady prawdziwego człowieczeństwa. Po każdym telefonie do pani Uli zastanawiałam się jak to jest możliwe... W dobie gdy ludzie są dla siebie raczej delikatnie rzecz ujmując nieprzychylni, my zetknęliśmy się z takim dobrem i to nie jeden raz” – opisała Katarzyna Moś we wpisie na Facebooku. „Ostatnie parę dni było dla nas koszmarem, ale dzięki Wam przeżyliśmy to jakoś. Dziękujemy wszystkim lekarzom i pielęgniarkom w Hospicjum Cordis, dziękuję, że dzięki Wam dziadek odszedł w spokoju i bez bólu. Szczególne podziękowania kierujemy na ręce przyjaciela domu - Doktora Andrzeja Goldsztajna! Cała nasza rodzina pragnie jeszcze gorąco podziękować za opiekę nad dziadkiem przemiłym paniom z domu seniora” – dziękowała wokalistka.
Czytaj też:
Koronawirus atakuje Europę. WHO publikuje dane dotyczące liczby zakażeń i wieku zmarłych