Nie „Joker”, nie „Parasite”, nie „Endgame” ani „John Wick 3”. To film „Crawl”, czyli w polskiej dystrybucji „Pełzająca śmierć” okazał się ulubionym dziełem Quentina Tarantino w ostatnich dziesięciu miesiącach. Twórca „Pulp Fiction” i „Pewnego razu... w Hollywood” nie czekał do stycznia i już teraz wskazał na ten tytuł. Być może deklarację tę przyspieszył odrobinę dociekliwy dziennikarz Deadline, Pete Hammond.
„Crawl” opowiada historię młodej kobiety (w tej roli Kaya Scodelario), która podczas kataklizmu wywołanego na Florydzie przez huragan piątej kategorii stara się odnaleźć i uratować swojego ojca (Barry Pepper). Na jej drodze staną nie tylko ekstremalne warunki pogodowe, ale i grupa aligatorów, które opanowały jej zalany wodą dom.
Alexandre Aja z pewnością ucieszy się z rekomendacji takiej sławy, jednak to produkcja Tarantino ma szansę na największe wyróżnienia branży. Film „Pewnego razu... w Hollywood” zgłoszony został do Oscarów dla najlepszego dzieła, najlepszego reżysera i najlepszego scenariusza oryginalnego. W kategoriach aktorskich szanse mogę otrzymać też Leonardo DiCaprio oraz Brad Pitt.
Czytaj też:
Scorsese: Powiedziałem, że filmy Marvela to nie kino. Pozwólcie, że wyjaśnię