Doda trafiła do szpitala. „Coś złego dzieje się ze mną”

Doda trafiła do szpitala. „Coś złego dzieje się ze mną”

Doda
Doda Źródło: Newspix.pl / Stanislaw Krzywy
Dorota Rabczewska trafiła do jednego z warszawskich szpitali – informuje „Super Express”, powołując się na rozmowę z piosenkarką. W miniony weekend powróciła sprawa biznesmena Emila H., byłego partnera Dody, który oskarżył ją i jej męża Emila S. o szantażowanie go kompromitującym nagraniem. Artystka zamieściła w sieci artykuł, z którego wynika, że sprawa może nie być prowadzona w sposób uczciwy i do tej pory doszło już do pewnych naruszeń.

Przypomnijmy, sprawa dotyczy byłego partnera Emila H., który oskarżył Dodę i jej męża o szantażowanie go fotografią, na której biznesmen miał być penetrowany wibratorem. „Super Express” podaje, że piosenkarka twierdzi, iż to były partner dostarczył jej zdjęcie. Co więcej, Doda była oskarżana o zniszczenie samochodu Emila H., a ona sama zarzucała mu oszustwa finansowe. W sobotę 18 maja artystka zamieściła na InstaStory nagranie, na którym jest wyraźnie zszokowana tym, co przeczytała. – Nie wiem, co mam mówić… Nie wiem, co mam sobie powiedzieć… Jestem roztrzęsiona… To jest bez sensu to nagrywanie, po prostu przeczytajcie sobie… – mówiła. Przytoczyła następnie fragment tekstu dziennikarzy śledczych z serwisu zyciestolicy.com.pl, którzy rzucają światło na sprawę toczącą się między artystką a Emilem H.

facebook

Doda trafiła do szpitala

„Super Express” poinformował w poniedziałek, że w związku ze sprawą Dorota Rabczewska znalazła się w szpitalu. Dziennikarze skontaktowali się z artystką. – Nie mogę teraz rozmawiać… Jadę do szpitala, coś złego dzieje się ze mną, nie dam rady – przekazała podczas krótkiej rozmowy. Jak czytamy w „SE”, powodem złego stanu zdrowia piosenkarki były doniesienia związane z dochodzeniem w sprawie nękania Emila H., prowadzonym przeciwko niej i jej mężowi Emilowi S.

Doda: To dla mnie gorzka lekcja

Jeszcze w niedzielę 19 maja, do całej sytuacji Dorota Rabczewska odniosła się w mediach społecznościowych. Wymieniła, co robiła dla innych i wyraziła żal, że mimo to, nie ma w tym momencie w nikim wsparcia. „Odkąd stanęłam na scenie, równolegle postawiłam tez moje serce do pionu. od początku swojej kariery pomagałam we wszystkich akcjach charytatywnych. Kiedy inni nie mieli czasu, ja nigdy nie odmówiłam. Zebrałam ponad 100 000 dawców szpiku, zjechałam kilkadziesiąt domów dziecka, domów samotnej matki i szpitali onkologicznych. Bez względu na polityczny klimat w kraju zawsze wspierałam LGBT, czasami dostając za to po dupie. Kiedy którykolwiek z moich znajomych z mediów prosił mnie o wsparcie, zawsze na nie mógł liczyć, mimo że temat dla innych był niewygodny. Zorganizowałam największą w Polsce akcję przeciwko hejtowi zrzeszając ponad 100 artystów na koncercie »artyści przeciw nienawiści«. A kiedy ja potrzebuje wsparcia... nie dostaję nic. To dla mnie gorzka lekcja, po której już nigdy nie będę taka, jaka kiedyś. To chyba jeszcze bardziej dołujące, niż treść artykułu, który wczoraj otworzył mi oczy” – napisała na  Doda.

instagram

Ustalenia dziennikarzy

Z doniesień portalu wynika, że policjant, który prowadzi śledztwo przeciwko Dodzie, współpracuje z tym samym adwokatem, co Emil H. Na tym nie koniec, ponieważ mec. Jerzy Jurek reprezentował asp. sztab. Mariusza Dziubaka w jego sprawie rozwodowej. Dziennikarze przekazali, że prokurator, która nadzorowała czynności Dziubaka w sprawie przeciwko Dodzie, również była obecna podczas wspomnianej sprawy rozwodowej, ale w charakterze świadka.

Głos w sprawie zabrał już nadinsp. Adam Maruszczak były Dyrektor Centralnego Biura Śledczego. – Kontakty na linii policjant-pełnomocnik-pokrzywdzony a dodatkowo prokurator mogą być wykorzystane przez stronę przeciwną w celu zakłócenia i utrudnienia procesu dowodzenia w prowadzonym postępowaniu. Zasadą jest, że organ procesowy powinien mieć bezstronny stosunek do sprawy, do stron i innych uczestników postępowania procesowego – przyznał w rozmowie z portalem.

W tekście udostępnionym przez piosenkarkę pojawił się także wątek byłego redaktora naczelnego „Gazety Finansowej”, Jana Pińskiego, który prywatnie przyjaźni się z prawnikiem Emila H. Na łamach wspomnianego tytułu publikowano zeznania świadków i podejrzanych w sprawie Dody i Emila S. Dziennikarze zyciestolicy.com twierdzą, że dotarli do wiadomości Pińskiego, który na zlecenie „miał artykułami posłać Dodę na dno”.

Czytaj też:
Wraca sprawa Dody i jej byłego partnera. Doszło do naruszenia zasad uczciwego procesu?

Źródło: WPROST.pl / zyciestolicy.com.pl, Super Express