Przypomnijmy, że sprawa ma swój początek we wpisie dziennikarza Piotra Krysiaka. Opisał on na Facebooku, że bada okoliczności zdarzenia, do jakiego miało dojść w lutym 2020 roku na zgrupowaniu przed finałem konkursu piękności w hotelu w Klimkach pod Łukowem. Dziennikarz opisał, że jedna z uczestniczek została zgwałcona przez „gwiazdora TVP Info”, nie podając nazwiska sprawcy. Jeszcze tego samego dnia Onet ustalił, że chodzi o prezentera Jarosława Jakimowicza.
Jakimowicz twierdzi, że został pomówiony i „nie jest zdolny do takich czynów”. Na swoim koncie na Intagramie przedstawił także treść pozwów, jakie wystosował w kierunku dziennikarza. Murem za Jakimowiczem stanęła także TVP. W oświadczeniu zaznaczono, że współpracownicy TVP nigdy nie skarżyli się na zachowanie Jakimowicza, a „na wiarygodność relacji Piotra Krysiaka negatywnie wpływa fakt, iż sąd prawomocnie zakazał rozpowszechnienia informacji z jego książki o Edycie Górniak”. „W uzasadnieniu sąd stwierdził, że Piotr Krysiak nie dowiódł, iż informacje o piosenkarce zawarte w książce są prawdziwe. Nie można zlekceważyć także faktu, że Piotr Krysiak jest byłym współpracownikiem TVP Info, który może być zainteresowany przedstawieniem byłego pracodawcy w złym świetle” – stwierdzono.
Krysiak o szczegółach śledztwa
Piotr Krysiak pojawił się teraz w programie „Sekielski online”, w którym opowiedział prowadzącemu Tomaszowi Sekielskiemu o szczegółach dziennikarskiego śledztwa, jakie przeprowadził. – Dotarłem do tych informacji kilka miesięcy temu, ale początkowo w nie nie wierzyłem. Wtedy dostałem tylko nazwisko gwiazdora i nazwę miejscowości, gdzie było zgrupowanie, nie miałem nawet nazwy konkursu. Dopiero później, po nitce do kłębka, zdobywałem kolejne informacje – opowiadał.
– Domniemana ofiara to kobieta po 30. Nie rozmawiałem z nią, bo ona się boi, nie chce z nikim rozmawiać, ale dotarłem do jej zeznań. W dokumentacji panuje ogromny chaos – nie zgadzają się daty interwencji policji, pobytu w szpitalu, ktoś tym manipulował – kontynuował.
– 2 lutego na zgrupowaniu pojawił się „gwiazdor”. Po kolacji miał pójść za jedną z kobiet, wejść do jej pokoju i tam ją zgwałcić. Kobieta ma film z zajścia, na którym nie widać twarzy, słychać tylko głos – dodał.
Krysiak: „Gwiazdor” musi mieć słabą pamięć
Krysiak odniósł się też do rozmowy telefonicznej, jaką odbył z Jakimowiczem. – „Gwiazdor” musi mieć słabą pamięć, bo jak przeglądałem o nim informacje, to ponad miesiąc przed naszą rozmową wypowiadał się na temat Miss Generation, a kiedy do niego zadzwoniłem, to nie mógł sobie w ogóle skojarzyć tego konkursu i unikał odpowiedzi na pytania – twierdzi dziennikarz.
– Nie przesądzam, że gwiazdor jest winny, od tego jest prokuratura. Wystarczyło zabezpieczyć ślady biologiczne w momencie, kiedy ta kobieta zgłosiła się do szpitala, a przypominam, że została ona odesłana bez badań. Dwa dni po rzekomym gwałcie ponownie zgłosiła się do szpitala i upominała się, by ktoś ją wreszcie zbadał, bo dzień wcześniej tego nie zrobiono. Gdyby zrobiono to tak, jak trzeba, to sprawa byłaby jasna i klarowna. A teraz jest wiele znaków zapytania – dodaje.
Dopytywany przez Sekielskiego o zarzuty o zniszczenie Jakimowiczowi życia, choć w sprawie nie ma wyroku, Krysiak stwierdził, że „państwo nie działa, jeśli nie tupnie się nogą”. Jak dodał, był to dla niego powód, by przekazać informacje, które pozyskał.
– Gdybym chciał się zemścić na TVP, to o wielu osobach pracujących tam, napisałbym encyklopedię. I mam apel do Ziobry – by Olechowskiego (Dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej – przyp. red.) na prokuratora mianować, skoro w niespełna dwie godziny umie wyjaśnić całą sprawę i orzec, kto jest winny, a kto nie – ironizował na koniec rozmowy Krysiak.
Czytaj też:
Jakimowicz oskarżany o gwałt. Oświadczenie organizatora Miss Generation