Wszyscy mówią o 5. odcinku nowego serialu Netfliksa. „To wstrząsające arcydzieło”

Wszyscy mówią o 5. odcinku nowego serialu Netfliksa. „To wstrząsające arcydzieło”

„Potwory: Historia Lyle'a i Erika Menendezów”
„Potwory: Historia Lyle'a i Erika Menendezów” Źródło: Netflix
Choć serial „Potwory: Historia Lyle'a i Erika Menendezów” budzi skrajne emocje, jego 5. odcinek stał się tematem rozmów wszystkich widzów. I trudno się dziwić – warto obejrzeć tę produkcję, choćby dla tego jednego epizodu.

„Potwory: Historia Lyle'a i Erika Menendezów”, serial, oparty na prawdziwej, wielowątkowej i dramatycznej historii, którą przed laty żyła cała Ameryka, tuż po premierze, stał się jednym z najpopularniejszych produkcji platformy. To nowy tytuł od Ryana Murphy'ego, stojącego za takimi hitami jak „Glee”, „Hollywood”, „Ratched”, „Wybory Paytona Hobarta”, „Pose” czy opartych na faktach „American Crime Story: Sprawa O.J. Simpsona” „American Crime Story: Zabójstwo Versace”. Niedawno głośno było o jego serialu „Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera”. Fanów reżysera nie brakuje, ale jego produkcje – szczególnie te na kanwie prawdziwych historii – często wywołują masę kontrowersji. Podobnie jest w przypadku tej o braciach Menendez.

Niezależnie od tego czy w serialu „Potwory: Historia Lyle'a i Erika Menendezów” reżyser ponownie wtrącił nieco swojej własnej narracji, to jednak skrupulatnie pokazał przy tym, co mogło stać za tym, że słynni bracia postanowili posunąć się do okropnej zbrodni. Jeżeli ktoś chce dociekać prawdy na własną rękę – zeznania braci są wciąż na YouTube, podobnie jak cała masa materiałów na temat innych potencjalnych ofiar ich ojca. Reżyser jednak wydaje się skłaniać ku wersji przedstawianej przez Menendezów, jednocześnie jednak ich nie rozgrzeszając. Zwraca natomiast przy tym uwagę mocno na fakt, że oni sami twierdzili, że ich ojciec dumny byłby z tego, że tak sobie poradzili, a nawet, że gdzieś w niebie, spogląda na nich z aprobatą. Przypomnijmy, według Menendezów nadużycia ze strony ich ojca zaczęły się gdy mieli po 6 lat, a trwały – w przypadku Erika – aż do samej zbrodni. Wszyscy dlatego, tak, jak pytali kiedyś, pytają i dziś – dlaczego dorośli mężczyźni nie zdecydowali się, by uciec z tego domu tylko posunęli się do tak okrutnej zbrodni? To z pewnością nieco pomaga nam zrozumieć ten serial.

Choć sama produkcja jest dość nierówna, całościowo serial o Menendezach, jeżeli nawet nieco przeciągnięty, oceniam jako bardzo porządny, który pokazuje nam też wątki zapomniane. Choć niektórzy na to narzekają, ja bardzo doceniam wtrącenie tu wątku o morderstwie Dominique Dunne i jej ojcu, który przez lata nie może pogodzić się z tą niezrozumiałą tragedią. Widzimy też zakulisowe niemądre zachowanie braci, a w szczególności Lyle'a w więzieniu, które sprowadza na nich to, co najgorsze – nie mogą w sądzie powołać się na to, co działo się w ich domu, gdy wszyscy odwracali wzrok. Zostają zatem skazani, a sprawa ta do tej pory budzi ogromne kontrowersje.

„Potwory: Historia Lyle'a i Erika Menendezów”. 5. odcinek zachwycił widzów

Podczas gdy widzowie dosłownie pochłaniają serial, a jednym się on bardzo podoba, natomiast innym mniej, wszyscy zgadzają się do co do jednego – odcinek 5., zatytułowany „Skrzywdzony” (ang. „The Hurt Man”), jest arcydziełem. Przedstawia on jedną scenę. Podczas poruszającej rozmowy ze swoja prawniczką Leslie Abramson, Erik Menendez ze szczegółami opowiada o wykorzystywaniu seksualnym i torturach, jakich doświadczał w dzieciństwie. W trakcie epizodu kamera pokazuje nam tylko Coopera Kocha w roli młodszego ze słynnych braci – najpierw całą jego sylwetkę, a tuż przed napisami końcowymi widzimy już tylko jego twarz z bardzo bliska. Widzowie próbują dopatrzyć się w odcinku cięć, jednak wszystko wskazuje na to, że był on nakręcony w całości jednym ujęciem. To około 32 minuty dialogu między dwoma postaciami, które wywołają w widzach całą karuzelę emocji.

Odcinek ma ocenę 8,5/10 na polskim Filmwebie i 9,1/10 na portalu IMDb. „W dzisiejszych czasach ponad półgodzinne pojedyncze ujęcie dialogu, w którym widzisz tylko jedną twarz, jest niesamowite!”; „Jeśli (Cooper Koch) nie zdobędzie nagrody za tę rolę, będę w szoku. Sprawił, że wydawało się to tak prawdziwe i naturalne, zapomniałem, że grał”; „Występ Coopera Kocha sprawia, że czujesz, jakby naprawdę przeżył te przerażające doświadczenia”; „To wstrząsające arcydzieło” – piszą widzowie.

Jestem przekonana, że obydwaj aktorzy – Nicholas Alexander Chavez (serialowy Lyle) i Cooper Koch (grający Erika), musieli studiować dokładnie mowę ciała braci, w których się wcielili, ponieważ oglądając ich na ekranie i znając te sprawę już wcześniej, naprawdę miałam przedziwne wrażenie, że oglądam prawdziwych braci Menendez z lat 90. Dawno nie widziałam na ekranie tak dobrego aktorstwa.

Polecam ten serial, jak i niemal wszystkie pozostałe Ryana Murphy'ego.

Czytaj też:
Bezwzględna rzeczywistość Polski lat 90. Netflix pokazał zwiastun filmu „Napad”
Czytaj też:
Kultowy serial wreszcie na Netflix! Powrót, na który czekaliśmy latami

Źródło: WPROST.pl