Był wielką nadzieją Hollywood. Jego życie przerwała tragedia

Był wielką nadzieją Hollywood. Jego życie przerwała tragedia

Anton Yelchin
Anton Yelchin Źródło: Shutterstock / Tinseltown
Anton Yelchin zmarł w wieku 27 lat. Choć jego czas był krótki, zdążył zapisać się w historii kina jako jeden z najjaśniejszych talentów swojego pokolenia.

Zaczynał jako cudowne dziecko Hollywood. Miał niezwykły talent, hipnotyzującą urodę i serce do sztuki. Anton Yelchin był jednym z najbardziej obiecujących aktorów młodego pokolenia. Widzowie szybko pokochali go m.in. za rolę w „Star Treku”. Niestety, jego historia zakończyła się nagle i brutalnie, a tragiczny wypadek samochodowy wstrząsnął branżą filmową.

Tragiczna śmierć Antona Yelchina

Anton Yelchin urodził się w Leningradzie (dzisiejszy Petersburg) w 1989 roku, jako syn uznanych łyżwiarzy figurowych. W wieku zaledwie kilku miesięcy wyemigrował z rodzicami z Rosji do Stanów Zjednoczonych. Dorastał w Los Angeles i bardzo szybko pokazał, że scena to jego naturalne środowisko. Zadebiutował w wieku 10 lat, a przełom nastąpił wraz z rolą w dramacie „Hearts in Atlantis”, w którym zagrał u boku Anthony’ego Hopkinsa. Później przyszły kolejne sukcesy – niezależne produkcje, thrillery, a w końcu wielkie hollywoodzkie hity.

Sławę przyniosła mu rola Pavla Chekova w nowej serii „Star Trek”, gdzie z lekkością, ale i szacunkiem do klasyki, stworzył postać, która poruszyła fanów na całym świecie. Wystąpił też w takich filmach, jak „Like Crazy”, „Only Lovers Left Alive” czy „Green Room”, pokazując ogromny wachlarz emocji i artystyczną wrażliwość. Był perfekcjonistą, który szukał prawdy w odgrywanych przez siebie postaciach. Mimo młodego wieku, współpracował z największymi – m.in. z Jodie Foster, Kristen Stewart i Willemem Dafoe.

„Nie lubię się powtarzać. Każda rola musi być inna, musi mnie czegoś nauczyć” – mówił w 2013 roku w wywiadzie dla „New York Times”.

Niestety, jego życie przerwała brutalna tragedia. 19 czerwca 2016 roku został znaleziony martwy na własnym podjeździe. Jego samochód – Jeep Grand Cherokee – z nieznanych przyczyn stoczył się i przygniótł go do metalowej bramy. Artysta miał wtedy zaledwie 27 lat. Kilka dni później świat obiegła informacja, że pojazd, który go zabił, był objęty akcją serwisową związaną z wadliwą dźwignią zmiany biegów.

Rodzina Yelchina pozwała następnie producenta aut, czyli koncern Fiat Chrysler. – To był produkt wadliwy, niebezpieczny i śmiertelny. Nasz syn nie powinien zginąć – mówiła w 2016 roku matka aktora Irina Yelchin w rozmowie z CBS News. Sprawa zakończyła się ugodą, a nazwisko Antona pojawiło się na długiej liście gwiazd, które odeszły zbyt wcześnie.

Dla świata był młodym i błyskotliwym aktorem, natomiast dla przyjaciół – chłopakiem, który kochał muzykę, pisał własne teksty i miał ogromną empatię. „Był inny niż wszyscy. Niezwykle inteligentny, wrażliwy i... po prostu dobry” – wspominała go Jodie Foster w programie „Today”.

Czytaj też:
Gwiazdor „Szóstego zmysłu” aresztowany. Wywołał skandal
Czytaj też:
Był symbolem seksu, potem zachorował. „Walczę przez większość życia”

Źródło: WPROST.pl