Południowy zachód Polski mierzy się z potężnym żywiołem. Z powodu ogromnych powodzi, spustoszonych zostało wiele miejscowości, w tym Lądek Zdrój, Bardo, Czechowice-Dziedzice, Kłodzko, Stronie Śląskie, Kłodzko, Nysa czy Jelenia Góra. Fala powodziowa zmierza teraz do Wrocławia, gdzie dotrzeć ma w środę 18 września.
Wiele osób martwi się o swoich bliskich, których dosięgnęła tragedia. Z mnóstwem ludzi w ogóle nie ma od kilku dni kontaktu, ze względu na uszkodzenia infrastruktury w miastach, którymi przeszła fala powodziowa. Wśród tych, którzy próbują skontaktować się ze swoją rodziną i przyjaciółmi, jest aktor Krzysztof Tyniec.
Krzysztof Tyniec nie ma kontaktu z bliskimi z zalanych terenów
W rozmowie z „Faktem” 68-letni artysta przyznał, że serce mu pęka, gdy patrzy, co spotkało ludzi. Wspomniał też o koledze, który na zalanym terenie prowadził ośrodek rehabilitacji jeży. Nie wiadomo, co stało się z nim i jego ukochanymi zwierzętami.
– Nie mogę się dodzwonić do bliskich. Nie wiem, czy są zalani, czy coś im się nie stało. Mam tam rodzinę i przyjaciela ze szkoły podstawowej, który prowadzi ośrodek dla jeży. Z Jurkiem Garą byliśmy w jednej klasie w podstawówce i on teraz ratuje jeże z całej Polski. Martwię się, co z tymi zwierzakami i jego ośrodkiem. To moje rewiry, rodzinne strony, serce mnie boli i żal mi tych wszystkich ludzi – przekazał.
– Na szczęście ludzie mogą się ewakuować, ale straszne jest to, co dzieje się ze zwierzakami. Woda to potężna siła i niestety za każdym razem, gdy dochodzi do powodzi, człowiek okazuje się bezsilny. Dzwonię od kilku dni do kuzyna, ale nikt nie odbiera. Nie wiem, czy są cali, może po prostu jest problem z połączeniami i zalało tam im wszystko – dodał.
Czytaj też:
Ania Bardowska pokazała ogrom zniszczeń po powodzi. „Wiele rodzin nie ma do czego wracać”Czytaj też:
Pisali, że „celebrytom powinno być wstyd”. Polsat odpowiada na krytykę