Nie żyje Marcin Bronikowski. Śpiewak operowy zmarł w Albanii, podczas rodzinnych wakacji

Nie żyje Marcin Bronikowski. Śpiewak operowy zmarł w Albanii, podczas rodzinnych wakacji

Marcin Bronikowski
Marcin Bronikowski Źródło:Newspix.pl / Piotr Twardysko
Marcin Bronikowski nie żyje. Artysta operowy zmarł w wieku 55 lat, podczas podróży do Albanii.

Marcin Bronikowski nie żyje. Artysta operowy zmarł w wieku 55 lat, podczas podróży do Albanii.

Szokującą informację o śmierci Marina Bronikowskiego przekazała jego żona Mairit Mitt-Bronikowska za pośrednictwem mediów społecznościowych.

„Z niezwykle ciężkim sercem informuję, że mój ukochany mąż, fantastyczny ojciec, świetny piosenkarz i lojalny przyjaciel zmarł w czwartek. Zawsze będziemy cię kochać” – podała.

Zaledwie kilka dni przed śmiercią Marcin Bronikowski pisał na Facebooku, że wyjeżdża na rodzinny wypad do Albanii z żoną i synem. Rok temu, 21 marca 2023 roku, śpiewak operowy pożegnał swojego ojca Adama Bronikowskiego, znanego dziennikarza Telewizji Polskiej.

Marcin Bronikowski. Kim był?

Marcin Bronikowski urodził się 28 maja 1968 roku w Warszawie. W klasie trąbki ukończył Liceum Muzyczne im. Karola Szymanowskiego w Warszawie, a w 1992 roku uzyskał dyplom z wyróżnieniem i tytuł magistra sztuki w Konserwatorium Muzycznym w Sofii w klasie śpiewu solowego i aktorstwa profesora Rusko Ruskova. Swoje umiejętności doskonalił także pod okiem Alberto Zeddy w Accademia Rossiniana w Pésaro oraz w mediolańskiej La Scali u Carlo Bergonziego.

Debiutował w 1994 roku w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie partią Alberta w „Wertherze” Masseneta. Śpiewał na tej scenie także w „Carmen” Bizeta (Escamillo), „Traviacie” Verdiego (Giorgio Germont), „Łucji z Lammermoor” Donizettiego (Enrico Ashton) oraz jako tytułowy „Eugeniusz Oniegin” Piotra Czajkowskiego.

Występował na wielu polskich i zagranicznych scenach, w tym w Filharmonii Narodowej w Warszawie, NOSPR, Teatrze Wielkim w Poznaniu, Operze Krakowskiej, La Scala, Royal Opera House Covent Garden czy Newa Zealand Opera w Auckland.

Źródło: WPROST.pl