Szymon Hołownia szturmem podbija scenę polityczną. Jego kariera jednak zaczęła się od dziennikarstwa. Najpierw był redaktorem działu kultury w „Gazecie Wyborczej”, potem felietonistą „Newsweeka” czy „Wprost”, zastępcą redaktora naczelnego „Ozonu” czy redaktorem „Rzeczpospolitej”. Jego teksty pojawiały się także w popularnej „Machinie”, „Tygodniku Powszechnym” czy czasopiśmie katolickim „Więzi”. Hołownia pracował również w rozgłośniach radiowych, w tym w Radiu Białystok, VOX FM czy Radiu PiN.
W 2006 roku pojawił się w telewizji – rozpoczął w TVP1 od programu „Po prostu pytam”. Potem pełnił funkcję redaktora programowego Religia.tv. Pracował także dla stacji TVN, gdzie zaczął od prowadzenia przeglądu prasy w „Dzień Dobry TVN”. Potem z Marcinem Prokopem współprowadził takie programy jak „Mam talent!” czy „Mamy Cię!”.
Szymon Hołownia wydawał bajońskie sumy na randkowanie
Popularność Szymona Hołowni skusiła twórców „Podcastexu” do zgłębienia początków kariery polityka. Wśród przypomnianych materiów pojawił się felieton walentynkowy, który obecny marszałek Sejmu napisał w 2003 roku dla magazynu „Newsweek”. Pisał między innymi o tym, że niegdyś wydawał ogromne sumy na randkowanie.
„Wiem, co to jest współczesna wersja tańca godowego. Nie dość, że pochłania niebywałe środki, to jeszcze nakręca spiralę obłędu. Znam jego pierwsze objawy – moment w kwiaciarni, gdy dochodzisz do wniosku, że od setki róż lepszych jest 200 róż. I choć znam wielu lepszych ode mnie zawodników, i tak nie jest mi łatwo przyznać się do tego, że w najgorszych okresach zadłużeń moje rachunki za kwiaty sięgały 2 tysięcy złotych miesięcznie” – wyznał Hołownia, dodając, że pocieszał się, że Richard Gere wydawał więcej w „Pretty Woman”.
„W grę wchodziły też złote precjoza kilka razy w roku (około 1000 zł) i takie drobiazgi jak kolacje (do kilkuset złotych miesięcznie), bilety do kina (to naprawdę grosze), a w skrajnych przypadkach bilety lotnicze i hotele, jeśli na randkę umawiałem się z kimś przez internet – a internet też kosztuje. Na zachodnich stronach randkowych możliwość odpisania wybrance kosztuje zwykle około 25 dolarów. Parę listów w miesiącu to następne kilkaset złotych” – wyliczał.
Z jaką aktorką spotykał się Szymon Hołownia?
W felietonie Hołownia przyznał też, że w końcu się „opamiętał”, a miało to związek z pewną „intensywnie przez niego adorowaną aktorką jednego z popularnych amerykańskich seriali”.
„Kilka dni po tym, jak dowiedziała się, że zatrzasnęły się ze mną drzwi klasztoru, przyleciała do Polski wynajętym samolotem, a następnie woziła mnie przez kilka godzin po Poznaniu, próbując wymusić zmianę decyzji” – czytamy.
„Gdy otwierałem furtkę, dźwigając komplet autografów, czułem się, jakbym wracał z planu, ale zamiast oklasków bracia powitali mnie zdrowym chichotem. Poczułem grunt pod nogami. Dla mnie wtedy właśnie filmowy schemat się skończył – dla niej jak widać nie. Odleciała z płaczem, co nie przeszkodziło jej kilka miesięcy później zostać żoną innej, równie miłej dziewczyny”... – opowiedział.
Czytaj też:
Hołownia o barierkach w czasie protestu przed Sejmem. „Policja miała jeden argument”Czytaj też:
Sejm nie powoła dziś komisji śledczej ds. Pegasusa. PiS musi szukać nowych kandydatów