„Głowa Kasandry”, opublikowana po raz pierwszy w 1985 roku, to nie tylko jedna z ikon polskiej fantastyki, ale też tekst, który przez dekady kusił filmowców – bez powodzenia. Dopiero teraz, po czterech podejściach do próby ekranizacji przez innych twórców, historia Teodora Hornica trafia na wielki ekran.
Od kultowego pierwowzoru do wysokobudżetowego sci-fi
Reżyser filmu Daniel Markowicz, który dorastał z tą książką, przyznaje, że przez lata powstrzymywały go ograniczenia technologiczne i budżetowe. Zrealizowanie postapokaliptycznego świata z rozmachem wymagało warunków, jakich w Polsce wcześniej po prostu nie było. Dziś, z doświadczeniem zdobytym przy globalnych produkcjach Netfliksa, jak „Soulcatcher” czy „Plan lekcji”, Lightcraft w końcu mierzy się z legendą.
– Dwadzieścia lat temu byśmy na tym projekcie polegli. Dziś mamy nie tylko odpowiednie środki, ale i świadomość, jak opowiedzieć tę historię – mówi.
W postać głównego bohatera wciela się Dawid Ogrodnik, laureat najważniejszych nagród filmowych w Polsce, znany z ról wymagających intensywnej transformacji. Aktor już rozpoczął przygotowania do roli – zarówno fizyczne, jak i emocjonalne.
– To, co mnie urzekło w Teodorze, to jego etos i pozycja outsidera. On nikomu niczego nie narzuca, a mimo to jego postawa jest potężna. Jako aktor czuję ogromny szacunek do tej postaci. Trenuję, ćwiczę kaskaderkę, przygotowuję się mentalnie – już teraz jestem tym bohaterem – powiedział aktor.
Między Interstellar a Kasandrą – czyli jak zrobić dobre polskie sci-fi
Markowicz zaznacza, że choć film czerpie z tradycji science fiction, najważniejsze są emocje i moralna niejednoznaczność. Teodor nie jest superbohaterem – to człowiek z krwi i kości, który ponosi odpowiedzialność za przeszłość i próbuje odkupić swoje winy.
– Widz musi poczuć, że Teodor walczy nie tylko o świat, ale też z samym sobą. Każda decyzja coś kosztuje, a konsekwencje nie są ani czarne, ani białe – tłumaczy reżyser. Kluczowe dla niego było zbudowanie filmu, który nie przytłoczy formą, lecz pozwoli widzowi zanurzyć się w emocjach – tak jak w „Arrival” czy „Diunie”.
„Głowa Kasandry”. O czym będzie film?
Świat po wojnie nuklearnej. Cywilizacja upadła. Resztki ludzkości ukrywają się w ruinach dawnych miast. Wśród zgliszcz – samotny mężczyzna z obsesją na punkcie jednej misji: odnaleźć i unieszkodliwić ostatnią z głowic atomowych, tytułową „Głowę Kasandry”, która ma moc definitywnego zakończenia życia na Ziemi.
Teodor Hornic nie jest superbohaterem – to człowiek ze złamanym sercem, uwikłany w winę i odpowiedzialność. Wraz z dwójką towarzyszy – Walathem i Karią – przemierza skażone strefy, balansując między przetrwaniem a moralnym obowiązkiem. To opowieść o odkupieniu, etyce postapokalipsy i cienkiej granicy między determinacją a fanatyzmem.
Autorem powieści jest Marek Baraniecki – inżynier środowiska, dziennikarz i jeden z najciekawszych głosów polskiej science fiction lat 80. Głowa Kasandry, wydana w 1985 roku, natychmiast stała się kultowa. Za opowiadanie o tym samym tytule Baraniecki otrzymał Nagrodę im. Janusza A. Zajdla, a utwór doczekał się adaptacji radiowej w Programie III Polskiego Radia.
Zdjęcia już trwają. Po nich film wejdzie w fazę postprodukcji. Premiera planowana jest na zimę 2026. Już teraz prawa do dystrybucji obrazu zakupił Amazon Prime Video.
Czytaj też:
Znany polski reżyser tworzy serial i film dla HBO Max! Znamy szczegółyCzytaj też:
Kultowy thriller znika z Netfliksa. Zrobił go twórca „Siedem” i „Mindhuntera”