„To my” (ang. „Us”) przypadnie do gustu nie tylko fanom horrorów. Będzie świetną zabawą dla każdego – nawet dla osób, które nie przepadają za tym gatunkiem. Produkcja jest bowiem wypełniona ukrytymi znaczeniami i historycznymi nawiązaniami. Ma też zupełnie nietypowy klimat, który sprawia, że widzowie szybko zamieniają się w detektywów i doszukują się sensu tego, co dzieje się na ekranie.
Dla wszystkich, którzy są już po seansie i nieco gubią się w fabule horroru „To my”, lub po prostu chcą bardziej zgłębić ten temat, mamy interpretację poszczególnych wątków.
Ostrzegamy! Tekst zawiera spoilery. Zalecamy przeczytanie go już po seansie.
Interpretacja horroru „To my” Jorana Peele'a. Ukryte znaczenia w filmie
Skąd Adeleide wie gdzie iść po syna?
Końcowy akt rozpoczyna się sceną, w której Adelaide Wilson szuka Red. Kobieta z podziemnego korytarza, która wygląda, jak ona, uciekła z jej synem. Co ciekawe, Adelaide dokładnie zna drogę, która prowadzi do podziemi. Po raz pierwszy główna bohaterka znalazła się w miejscu na plaży nazwanym „Find Yourself” („Znajdź siebie”) na samym początku filmu, w 1986 roku, kiedy jako dziewczynka zniknęła na 15 minut swoim rodzicom podczas wspólnego pobytu na promenadzie. Spotyka tam dziewczynkę, która wygląda dokładnie, jak ona. Po tym już nigdy nie jest taka sama. Teraz wraca do „serca” tego traumatycznego przeżycia. Ruchome schody prowadzą ją coraz niżej, aż znajduje się w korytarzu, po którym biegają króliki – na początku filmu widzieliśmy je zamknięte w klatkach.
Podejrzane zachowanie Adeleide
Akcja filmu zagęszcza się, gdy Adelaide znajduje Red i zaczynają rozmawiać. Pokazywane są urywki, podczas których widać każdą z nich, gdy były małe i tańczyły – jedna na powierzchni Ziemi, druga w podziemiach. W końcu Adelaide udaje się zabić swoją przeciwniczkę. Gdy jest w trakcie jej duszenia, słyszymy wiele „gardłowych” dźwięków, takich, jakie wydawały z siebie sobowtóry, komunikując się. Nie do końca jednak wiemy, czy dochodzą one z ust Adelaide czy Red. Na końcu Red gwiżdże melodię, tak samo, jak mała dziewczynka, która zgubiła się w 1986 roku w korytarzu luster.
Co się wydarzyło w 1986 roku?
Reżyser przenosi nas później znowu do tego roku i dowiadujemy się, co dokładnie stało się nocy, której Adelaide zaginęła z oczu swoich rodziców. Okazuje się, że Red zaciągnęła ją do podziemi, przykuła do łóżka, założyła jedną z dwóch koszulek, które miała na sobie Adelaide i wyszła na zewnątrz.
Tutaj wszystko staje się jasne – bohaterka, którą znamy jako Adeleide, to tak naprawdę jej sobowtórka – Red, która zajęła jej miejsce w prawdziwym świecie. To właśnie dlatego, po tym, jak dziewczynka wróciła do swoich rodziców po 15 minutowej nieobecności, wydawała im się zupełnie inna i nie mówiła. Dlatego też dorosła Adeleide, matka dwójki dzieci i szczęśliwa mężatka, nie chciała wrócić na plażę w Santa Monica – wiedziała, że znajduje się tam portal.
Adeleide to Red
Warto zauważyć także, że wcześniej pojawiały się inne przesłanki ku temu, że Adeleide nie jest „człowiekiem”. Podczas sceny w samochodzie, gdy cała rodzina słucha piosenki amerykańskiego duetu hip-hopowego Luniz zatytułowanej „I got 5 on it”, Adeleide nie pstryka palcami w rytm muzyki, chociaż bardzo stara się, aby tak to wyglądało.
Poza tym, gdy przerażona opowiada swojemu mężowi o tym, co spotkało ją w przeszłości, w jej głosie pojawiają się dziwne załamania. To wyjaśnia też, dlaczego pierwsze, co zrobiła prawdziwa Adeleide po spotkaniu tej fałszywej, to założenie jej kajdanek, które zresztą pozostają na jej nadgarstkach aż do końca filmu. Nabiera sensu też to, dlaczego Red jest jedyną członkinią grupy, która potrafi mówić. Sobowtóry wybrały ją na swoją liderkę, ponieważ miała najwyższą motywację – aby odzyskać swoje życie.
Liczba 11
W filmie pojawia się też często liczba 11. Mężczyzna na promenadzie, którego po latach zmarłego zabiera karetka, trzyma np. karton z napisem Jeremiasz 11.11. Chodzi o fragment Księgi Jeremiasza:
„Dlatego tak mówi Pan: »Oto sprowadzę na nich nieszczęście, którego nie będą mogli uniknąć; będą do Mnie wołali, ale ich nie wysłucham«”.
Głosy sobowtórów nigdy nie są słyszane przez tych na Ziemi. Być może dlatego, gdy atakują ludzi, podcinają im gardła nożyczkami.
Michael Jackson
Podczas całego filmu pojawia się kilka nawiązań do Michaela Jacksona. Red zamienia się przed wyjściem na powierzchnię Ziemi koszulką z Adeleide, biorąc tę jej z grafiką płyty „Thriller”. Reżyser tłumaczył, że koszulka „symbolizuje ideę mrocznej strony własnego siebie”. Peele mówił, że chciał opowiedzieć o „umiejętności ignorowania prawdy na temat ciemniejszej strony nas samych”. Kolejnym nawiązaniem jest pojedyncza rękawiczka, którą zawsze mają na dłoni sobowtóry. Do kwestii tych zresztą odnosił się sam Jordan Peele, tłumacząc, że chciał pokazać właśnie dualizm Michaela Jacksona.
„Hands Across America”
Uwięziona w podziemiach w 1986 roku Adeleide miała na sobie koszulkę „Hands Across America”. Był to benefis charytatywny w USA w tym samym roku, który przyciągnął 6,5 mln ludzi – złapali się oni wówczas za dłonie i utworzyli ludzki łańcuch. Co ciekawe, trwało to 15 minut – czyli dokładnie tyle, na ile zaginęła mała Adeleide. Peele tłumaczył, że natrafił na nagranie z akcji w serwisie YouTube i wydało mu się ono zarówno radosne jak i niepokojące – tutaj też pojawił się dualizm.
Jak wyjaśniał dalej Peele, nagranie, które zobaczył było typowym dla lat 80. w USA wideo, pokazującym, że „wszystko jest świetnie”, chociaż wcale nie było. Na końcu filmu „Us” sobowtóry, które zabiły wcześniej wszystkich ludzi, tworzą ludzki łańcuch. Wszystko wskazuje na to, że prawdziwa Adeleide wpadła na ten pomysł właśnie przez to, że jej jedynym łącznikiem z realnym światem była właśnie ta koszulka.
Karetka
Jak już wiemy, finalnie „wygrywa” fałszywa Adeleide, która wraz ze swoją rodziną odjeżdża karetką. Pojazd ten widzimy już wcześniej, jako zabawkę, gdy mały Jason Wilson blokuje nim drzwi od szafy – miało to zagwarantować najłatwiejszy i najszybszy sposób ucieczki. Na końcu Jason wydaje się znać prawdę. Patrzy na swoją mamę kierującą karetką w podejrzany sposób, który już wcześniej widzieliśmy w scenie, w której Adeleide atakuje jedną z bliźniaczek.
Nie ma „złych” postaci?
Film kończy się ujęciem sobowtórów, którzy trzymając się za ręce tworzą ludzki łańcuch na wzgórzach i wydają się bardziej zjednoczeni, niż uprzywilejowani ludzie mieszkający „na górze”. W tle leci piosenka „Les Fleurs” Minnie Riperton, w której ostatnie zdanie w tłumaczeniu to: „Odrzuć swoje lęki, niech twe serce bije swobodnie na znak narodzin nowych czasów”. W utworze słyszymy też m.in.: „W każdym człowieku żyje nasionko kwiatu; Jeśli zajrzysz w głąb, znajdzie piękno i moc”. Jordan Peele nie chce, abyśmy demonizowali mieszkańców podziemnych korytarzy. Sobowtóry to osoby zdegradowane, pozbawione słońca, dyskryminowane, zmuszone do jedzenia surowych królików, podczas gdy ich odpowiedniki „na górze” jedzą ciepłe posiłki i otaczają się dobrami materialnymi.
Ukryte znaczenia imion sobowtórów
Warto zwrócić też uwagę na to, że zachowanie sobowtórów jest odwzorowane w ich imionach. Dla przykładu sobowtór Jasona Wilsona Pluto – zawdzięcza swoje imię planecie Pluton. To obiekt pasa Kuipera, który nazwany tak został po Plutonie z mitologii rzymskiej, bogu świata podziemnego. Dlaczego? Ano właśnie dlatego, że jest położony tak daleko od Słońca, że panuje na nim całkowita ciemność. Rozumiecie już zatem dlaczego Pluto w filmie lubił tak bardzo bawić się ogniem, a na końcu wszedł w płomienie i zginął.
Znaczenie tytułu filmu „To my”
W „To my” ludzie z podziemnych korytarzy, wynoszą siebie samych na powierzchnię, aby wyrównać rachunki. Zamierzony jest tutaj amerykański tytuł filmu „Us”, który w polskim tłumaczeniu brzmi „My”, ale też US – czyli United States (Stany Zjednoczone).
Problem dyskryminacji
Bohaterowie filmu postrzegają sobowtórów, jako „innych”, a nie równych sobie. Zapewne reżyser chciał nawiązać do kryzysu imigracyjnego, a samym łańcuchem być może także do muru, który na granicy z Meksykiem planował w roku premiery filmu zbudować Trump. Prezydentem USA wybrali go jednak sami mieszkańcy Stanów Zjednoczonych – czy zatem to nie oni sami stworzyli mur? Chodzi o retorykę – albo my albo oni, od której jednak sam Peele nas odciąga. Nie bez przyczyny w filmie mamy też słyszeć piosenkę Da Luniz „I've got 5 on it”, która chociaż sama w sobie opowiada m.in. o paleniu marihuany i stanie z tym związanym, jest także odniesieniem do „wznoszenia się” ponad wszystko.
Czytaj też:
Polacy zauroczeni nową komedią na Max. Rok temu film bił rekordy w kinachCzytaj też:
Prestiżowy portal wyłonił najlepsze miniseriale Max. Nie mają sobie równych