Skolim: Pan Jezus jest moim idolem. W pożądaniu obfitości nie ma nic złego

Skolim: Pan Jezus jest moim idolem. W pożądaniu obfitości nie ma nic złego

Skolim
Skolim Źródło: Archiwum prywatne
Idiota nie zagra 458 koncertów w roku, w tym trzy czwarte koncertów biletowanych. Bo ja tyle zagrałem w tym roku, do tej pory, a rok się jeszcze nie skończył. Dlatego nie lubię być utożsamiany z twórcami internetowymi, którzy wystarczy, że pokażą dupę i stają się viralem. Przecież to żyje miesiąc, góra dwa. Viralem nie zaimponuje mi nikt, bo mi imponują artyści: Michael Jackson, Maryla Rodowicz, Zenon Martyniuk czy Krzysztof Krawczyk – mówi Skolim, muzyk nazywany „polskim królem latino”.

Sylwia Borowska: Którą piosenkę Skolima twoja babcia lubi najbardziej?

Skolim: Babcia? Na dobrą sprawę to lubi wszystkie moje piosenki, ale chyba najbardziej tę najnowszą „Daj mi jedno słowo”.

A mama?

Edyta lubi piosenkę „Ona mi dała”.

Kiedyś powiedziałeś, że rodzina stabilizuje cię, że bez niej byłbyś degeneratem...

Tak. Nie tylko mama, ale cała rodzina to mój filar. Gdyby w przyszłości miała powstać książka o mnie, to nie byłaby o karierze tylko o moim dzieciństwie. Bo to było piękne życie. Sielankowe, wiejskie, z cudownymi sąsiadami, z których każdy był tak barwny – od potężnego inwestora Redzika, po jedynego w okolicy faceta, który robił kiełbasę wyśmienitą.

Moje dzieciństwo to chodzenie z rodziną na grzyby i na ryby. Słuchanie opowieści. Bo w tym wszystkim nie chodziło o ryby czy grzyby, tylko wspólne wyprawy.

Nie wstydziłeś się nigdy tego, że pochodzisz z prowincji?

Nie wstydzę się tego, że pochodzę ze wschodniej Polski. Życie w małej, lokalnej społeczności nauczyło mnie najwięcej. To jest moje bogactwo – ludzie, historie, przeżycia. Jestem w pełni człowiekiem ziemi, który przy śniadaniu jako dziecko słuchał rodzinnych historii, a w Boże Ciało chodził na procesje. Nigdy nie zapomnę uśmiechu mojej prababci Wandzi. Gdy się uśmiechała to jakby święta osoba na mnie z obrazu patrzyła. Miałem wychowanie top, po prostu jak w bajce. A ile mi rodzina książek przeczytała..

Która książka jest książką twojego dzieciństwa?

„Anaruk, chłopiec z Grenlandii”.

Dość brutalna... opisuje surowe warunki, w których trzeba przetrwać.

Szybko zostałem skonfrontowany z rzeczywistością. Nawet czasem się z tego śmieję, że kiedy miałem siedem lat to zabrano mnie na wycieczkę, ale do obozu w Majdanku. Wydaje się to przerażające, ale mnie to nauczyło pewnego rodzaju wrażliwości, no i pasji do historii. Cała rodzina dbała o to, żebym jak najwięcej widział, wiedział i się uczył.

Czy dlatego dzisiaj koncertujesz głównie w mniejszych miastach i miasteczkach? Czujesz się najlepiej między tymi ludźmi, a oni też najlepiej cię rozumieją?

Nie wiem, czy Warszawa jest takim małym miastem, bo we wrześniu wystąpię na Stadionie Narodowym. Często też występuję w takich miastach, jak Olsztyn czy Lublin, które mają po kilkaset tysięcy mieszkańców. Ale zgadza się, że grałem i będę dużo grać koncertów w miastach powiatowych. Nie wyobrażam sobie, żebym odmówił, tylko dlatego że to mała miejscowość.

Artykuł został opublikowany w 31/2025 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.