Katarzyna Burzyńska-Sychowicz, „Wprost”: Czy twoje pokolenie, generacja „z”, jest przedsiębiorcze?
Leon Myszkowski: Tak, bo tego teraz wymaga od nas świat. Umiesz liczyć, licz na siebie. Jedni przejmują biznesy po rodzicach, inni otwierają swoje. Wydaje mi się, że spełniamy się zawodowo wiedząc czego chcemy. Trzeba robić – to jest moje najważniejsze założenie. Oprócz bycia DJ-em zajmuję się importem towarów z Azji, organizuję też eventy.
U nas w gronie rodzinnym praktycznie każdy ma swoją działalność, firmę czy też spółkę. Łatwo nam się dogadać, bo wszyscy rozumieją związane z tym bóle.
Co ci się podoba w show-biznesie?
W domu zostałem nauczony, że show-biznes to integralna część pracy artystycznej, natomiast ja go niespecjalnie lubię. Tam nie ma nic prawdziwego, nic, co niesie jakąś wartość. Ja robię swoje, zajmuję się muzyką taneczną. Mając lat 16, dostałem od rodziców sprzęt DJ-ski; powiedzieli: Masz. Naucz się. Dobrej zabawy! Zacząłem grać pierwsze imprezy okolicznościowe, zagrałem na jednym weselu i powiedziałem sobie: nigdy więcej.
Dlaczego?
Państwo młodzi zażyczyli sobie muzyki bez disco polo, a goście, np. teść panny młodej, domagali się jej i nie znosili sprzeciwu. Bazar mi się zrobił w okolicach didżejki, a właściwie coś jeszcze gorszego, bo większość wystających przy niej była podpita.
To była żałosna i nieprzyjemna sytuacja, klimat z totalnego pogranicza. Nie chcę tego powtarzać.
A jaka jest twoja opinia na temat disco polo?
Uważam, że każda muzyka jest dla ludzi. Ona ma bawić, dawać radość, zapewniać emocje i przeżycia. Muzyka disco polo jest mało wymagająca od słuchacza, ale ona nie ma wymagać. Nie usiądziesz przy disco polo i nie będziesz się wzruszać; nie temu to ma służyć. Tak jak nie idziesz na koncert muzyki filmowej z założeniem, że potańczysz, bo raczej nie będzie ku temu okazji. Disco polo jest najbardziej popularną muzyką w naszym kraju i jednocześnie najbardziej dochodowym biznesem.
Śmiejemy się z Zenka Martyniuka, a czym przepraszam jest italo disco, które próbuje się wtłaczać także na nasz rynek? To młodsi panowie śpiewający po włosku – reszta jest taka sama. Disco polo to muzyka dla ludzi, ludzie się do tego bawią. Mimo, że wiele już razy wieszczono jej koniec, on nie nadchodzi.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.