Stuart B. jest jednym z głównych antybohaterów Pandora Gate. Youtuber jest podejrzany o pedofilię, wykorzystywanie nieletnich, a nawet ich odurzanie. Po tym jak Stuu był poszukiwany listem gończym, został zatrzymany.
Pandora Gate. Stuu jako jeden z podejrzanych
Nieodpowiednie zachowanie Stuu w stosunku do nieletnich ujawnił Wardęga i Konopskyy. Mężczyźni nagrali wideo, w którym opisali całą sytuację ze strony potencjalnych ofiar. Później doszło do obywatelskiego zachowania. Stuu nie zabrał głosu, aż do minionego weekendu. Tylko jego pełnomocnik kontaktował się z mediami. Wydał komunikat tuż po obywatelskim zatrzymaniu, że jego klient został pobity i nie został zatrzymany, a trafił do szpitala.
Stuu zabrał głos
Później wydano za nim list gończy i sprawą zajęła się prokuratura. Natomiast w ubiegły weekend na kanale Amadeusza Ferrari znalazł się materiał, w którym podejrzany celebryta stwierdził, że boi się o swoje życie. Dodał, że nikt nie chciał wysłuchać jego wersji wydarzeń. Wardęga natomiast stwierdził, że kontaktował się z antybohaterem Pandora Gate, ale ten nie chciał komentować całej sprawy.
Do sieci trafiło nowe nagranie ze Stuu
Chociaż pojawiały się głosy, że nagranie, które udostępnił Amadeusz Ferrari, jest sztucznie wygenerowane, to teraz pojawiła się druga część. Stuu na wideo pokazuje wiele dokumentów m.in. wypis ze szpitala, który ma być dowodem na pobicie, czy kartki świadczące o jego pobyciu na policji. Youtuber twierdzi, że sam się zgłosił do służb.
Najwięcej czasu poświęcił jednak pobiciu, do którego miał dojść podczas obywatelskiego zatrzymania. – To był atak, to było pobicie. Mam dowód, numer zgłoszenia na policji. Nikt mnie nie złapał, nie przekazali mnie do policji angielskiej. Zostałem pogoniony. Ja to nagrałem wszystko z ukrycia, ale tego nie pokażą, bo to nie pasuje do ich narracji. Najlepiej pokazać ostatni fragment filmu, jak leżę, nikt mi nic nie robi. A to, jak na mnie klękali, jak mnie dusili, jak mnie za szyję rwali, jak mi grozili, że nożami mnie będą dźgać. Jak mnie wyrwali ze stacji, bo się ukryłem, błagałem gościa ze stacji, żeby zadzwonił na policję. (…) Zostałem przygnieciony do podłogi, pokopany. Dusili mnie, dostałem zawrotów głowy, bo nie mogłem oddychać. Musiałem się wyrywać. W tym czasie próbowali mi wyrwać telefon i kluczyki z ręki. Dostałem kopa z buta w twarz kilka razy, uderzenia z pięści. Trochę tam mną zachwiało, dlatego leżałem na podłodze – opowiadał.
Youtuber opowiada o obywatelskim zatrzymaniu
Dodał, że do całej akcji doszło jeszcze zanim został wydany list gończy. Podkreślił swoje zaskoczenie, że w ogóle został wydane, skoro sam zgłosił się na polciji i stwierdził, że nigdy w całym jego życiu nie widział, że stało się to tak szybko.
– Szczerze mówiąc, nie wiem, na kogo mogę teraz liczyć. (…) Liczyłem na polskie służby, żeby odpowiednio zareagowały i dały mi szansę wyjaśnić tę sprawę. Nie w internecie, gdzie wszystko i tak zostaje przekręcone. Prawda jest taka, że teraz nie mam, gdzie przedstawić swojej prawdy. (…) Ogólnie uważam, że to jest bardzo ważny temat – bezpieczeństwo ludzi, dzieci w internecie. Natomiast ja już zostałem skazany. (…) To jest jak polowanie na wiedźmy. To jest szaleństwo – kontynuował.
– Już jest wydany werdykt. Nie chodzi o to, żebym zrobił z siebie ofiarę. Jest za dużo kłamstw i manipulacji. Rzeczy, które się nie zgadzają. Liczyłem, chyba błędnie, na uczciwą możliwość działania z polskim rządem i policją, żeby to wszystko wyjaśnić. Jestem pewien, że to by się wyjaśniło, ale nie wiem, czy teraz jest taka możliwość, skoro już tyle zostało powiedziane w internecie, w mediach. Nie wiem, nie wiem – podsumował smutno.
Czytaj też:
Krzysztof Gonciarz w nowym wideo na YouTube: Moje życie zostało zniszczoneCzytaj też:
Kuba Wojewódzki nietaktownie żartuje z Pandora Gate. „Ty, ja jednak wolę starsze”