Stuart B. jest jednym z głównych antybohaterów Pandora Gate. Youtuber jest podejrzany o pedofilię, wykorzystywanie nieletnich, a nawet ich odurzanie. Po tym jak Stuu był poszukiwany listem gończym, został zatrzymany.
„Główny podejrzany w Pandora Gate Stuart K.-B., znany jako Stuu, został zatrzymany na podstawie polskiego listu gończego w Wielkiej Brytanii. Warszawska prokuratura już podjęła działania zmierzające do przekazania youtubera polskim organom ścigania” — poinformował Zbigniew Ziobro. Teraz do sieci trafiło nagranie, w którym pierwszy raz zabrał głos ws. Pandora Gate.
Stuu przerwał milczenie
Kolejna odsłona Pandora Gate – Stuu zabrał głos i próbował wyjaśnić, co się wydarzyło. Nagranie pojawiło się na kanale Amadeusza Ferrari. To jednak dopiero pierwsza połowa materiału, na razie nie wiadomo, kiedy pojawi się kolejna.
Na wideo widać, jak zestresowany Stuu w czapce z daszkiem oraz bluzie opowiada o całym skandalu ze swojej perspektywy. Wielokrotnie podkreślił, że materiał ujrzy światło dzienne, kiedy jemu coś się stanie. – Nagrywam ten film w razie, gdyby coś mi się stało. Uważam, że jest wysokie prawdopodobieństwo na to i chciałem coś powiedzieć na wszelki wypadek. Żeby nie było, że nic nie powiedziałem. Piątek 13 dzisiaj jest, robię to nagranie, bo czuję, że muszę, mam takie przeczucie. Jak to oglądacie, to coś mi się wydarzyło, bo to jest taki film na taki wypadek – powiedział.
Do sieci trafiło nagranie ze Stuu
W dalszej części Stuart B. dodał, że nigdzie nie uciekł, a przeprowadził się do Wielkiej Brytanii ze względu na swoją mamę, która choruje na raka. Stuu podkreślił, że się nią opiekuje i opłaca jej leczenie. Później przeszedł do początku całego skandalu, czyli filmu, gdzie Olciak93 zarzuciła internetowemu twórcy seksting, gdy miała 13-14 lat.
– Zaczęło się od tego filmu z Olą, gdzie chciałem się do tego odnieść, ale nie dostałem takiej możliwości, żeby cokolwiek powiedzieć. To był pierwszy punkt, gdy wiedziałem, że nie mogę liczyć na internet, na media (...). Wysłaliśmy prawnie pismo do Konopskyy'ego i Wardęgi z tą samą prośbą: słuchajcie, wiemy, że filmik będzie, dajcie znać, co tam będzie, żebym mógł powiedzieć swoją stronę – powiedział. Dodał jednak, że zarówno twórcy materiałów i media nie były zainteresowane wysłuchaniem go.
– Nie wierzyłem, nie wierzyłem, że coś takiego może być powiedziane. Mówię: muszę to wyjaśnić. Muszę powiedzieć, jaka jest prawda. Ale ze względu, że Wardęga i Konop nie odpisali, nie dali takiej możliwości, Kuba Wątor też nie dał mi takiej możliwości, a tam w ogóle nie wiem, co się stało, że ta narracja Oli... wszystko się tak pomieszało i było widać, że to jest wątpliwe, że coś tu było na rzeczy (...). Nie mogę liczyć na swoją prawdę. Ja coś powiem, ten powie, że tak nie było, ten coś inaczej przedstawi, ten zmieni kolejność jakichś rozmów (...), ktoś komuś opłaci coś, żeby powiedzieli to czy tamto. To jest tak przeklęte i przegięte wszystko, co się dzieje za kulisami (...), coś tu się dzieje dziwnego – możemy usłyszeć.
W dalszej części nagrania youtuber podkreślił, że cała sprawa jest elementem gry politycznej przed wyborami. – Robię to teraz, bo martwię się o swoje życie i chcę, żeby coś zostało dla was. I to będzie tylko opublikowane, gdyby coś mi się wydarzyło złego. (...) Pomyślałem, ja mogę liczyć na polski rząd, tam oczyszczę swoje imię, tam powiem, jak było. Pokażę swoją stronę i tam będę pokazany uczciwie, tam na pewno mnie wysłuchają. I co się wydarzyło? Zostałem wciągnięty w jakąś sprawę polityczną – podsumował.
Niektórzy internauci mają jednak wątpliwości, czy nagranie jest prawdziwe.
Czytaj też:
Nowe nagranie Stuu na TikToku. Youtuber jest wyraźnie zdezorientowanyCzytaj też:
Wyjaśniamy, dlaczego doszło do „Pandora Gate”. „Kategoria wstydu zostaje amputowana z umysłu człowieka”