Piotr Cyrwus zgodził się porozmawiać z serwisem plejada.pl. W wywiadzie, który przeprowadziła Agnieszka Kaczorowska, występująca w roli redaktorki, opowiedział o swojej pracy i życiu rodzinnym. Wprost przyznał, że teraz jest szczęśliwy, ale dojście do tego etapu kosztowało go wiele pracy nad sobą. Okazuje się, że w pewnym momencie swojego życia zdecydował się na terapię. – Chodzę też na terapię i staram się poznać siebie jak najlepiej – powiedział. – Miałem kryzys wewnętrzny i poszedłem tam dzięki mojej córce. W ogóle jako rodzina zaczęliśmy zastanawiać się nad sobą. Myślę, że to wszystko bardzo nam pomogło – dodał.
Aktor nie jest jedynym artystą, który wprost mówi o kryzysie i potrzebie leczenia. Wiele innych gwiazd otwarcie mówiło o depresji, którą udało się pokonać dzięki terapii.
Gwiazdy wprost mówią o terapii. Chorowały na depresję
W tym gronie znalazł się m.in. Marcin Bosak, który zgodził się nawet wystąpić w kampanii „Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję”. Wtedy w rozmowie z dziennikarką i inicjatorką kampanii, Anną Morawską-Borowiec, mówił o zaburzeniach nastroju, które zaczęły się przy okazji pandemii. – Pierwszy epizod depresyjny nastąpił trzy lata temu. Na mój stan miały wpływ wydarzenia w życiu osobistym, a później pandemia. Pierwszy lockdown nie zrujnował mnie psychicznie, wręcz przeciwnie, ale już kolejny, który miał miejsce jesienią i zimą, niestety wywarł na mnie tak silne piętno, że pojawił się ponownie epizod depresyjny. Był silniejszy niż pierwszy. Wtedy zmieniłem leczenie. Połączenie farmakoterapii i psychoterapii ponownie poskutkowało i teraz na szczęście czuję się dobrze – mówił.
Depresja nieobca była też dla Anny Powierzy. W osobistym wpisie na Instagramie przyznała, że sama na nią cierpiała. Opisała, jak wyglądają pierwsze objawy, jakie sygnały wysyła mózg i ciało. Poprosiła swoich fanów, by zwracali uwagę na najmniejsze objawy obniżonego nastroju i zawsze zwracali się o pomoc, nie próbowali „leczyć się sami”. – W depresji wszystko jest trudniejsze. Wstawanie rano z łóżka może być trudniejsze niż wejście na Mount Everest. (...) Ciało jest spięte, boli. Siada pamięć. Koncentracja. Pojawia się lęk. Albo agresja. Wściekłość z błahych powodów, niekończące się powody do irytacji. Kłopoty ze snem. Poczucie beznadziei, myśl że nikt mnie nie zrozumie. Te objawy to tylko szczyt góry lodowej, może ich być więcej, mogą być inne. W niepewnych czasach, takich jak dziś, łatwo jest zachorować na depresję. Cholernie trudno za to jest z niej wyjść. Nigdy nie udaje się tego zrobić samemu. Dbajcie o siebie, kochani. Zbliża się jesień – czas, w którym łatwo jest złe samopoczucie zwalić na szarość za oknem czy brzydką pogodę. Nie dajcie się zwieść. Jeśli zauważacie u siebie niepokojące zmiany w zachowaniu, permanentny smutek – nie wstydźcie się szukać pomocy. Nie. Nie poradzicie sobie z tym sami. To nie przejdzie. Sama miałam depresję. Była to najstraszniejsza rzecz, jakiej doświadczyłam. Wiem dobrze, że nigdy, przenigdy więcej nie chciałabym ponownie jej przeżyć... Bo mogłoby mi się to nie udać. Nie leczona depresja to choroba śmiertelna. Znam... Znałam kilka osób, którym przeżyć się nie udało. Dlatego ja, gdy czuję się ze sobą gorzej, idę do specjalisty. 45 minut. Tyle trwa wizyta, która może Tobie albo Twojemu dziecku uratować życie – napisała.
Iga Kreft, aktorka i piosenkarka, ma podobne doświadczenia za sobą. We wpisie na Instagramie przyznała, że ma za sobą nerwicę oraz epizody depresyjne. – Gdyby nie leczenie, nie wiem, jakby się to skończyło... Nikt wtedy nie wiedział o tym, bo było to dla mnie potwornie wstydliwe. (...) Przez tyle lat wypierałam chorobę, która wcale się nie zmniejszała, tylko rosła w siłę. Autostrada do najgorszych stanów nie zatrzymywała się na lęku tylko przechodziła w zwykłą rezygnację z chęci na cokolwiek. Łatwiej było płakać, odczuwać ból całym ciałem i poddać się – napisała.
O depresji opowiedział też Filip Chajzer w rozmowie z „Vivą!”. Dziennikarz przyznał, że „wszystko wydawało mu się płaskie”, a emocje, które odczuwał, były stłumione. – Bałem się nie tylko wyjść z domu. Bałem się wyjść z łóżka, wsiąść do samochodu. Byłem jak zahibernowany. To chyba najlepsze słowo. Nic nie miało dla mnie znaczenia. (...) Leżałem, patrzyłem w sufit i marzyłem, żeby mnie nie było – powiedział.
Czytaj też:
Céline Dion ze łzami w oczach opowiedziała o swojej nieuleczalnej chorobieCzytaj też:
Te gwiazdy prowadziły swoje biznesy i...splajtowały
Gwiazdy wprost mówią o terapii. Chorowały na depresję