Oliwia Bieniuk w jednym z wywiadów wróciła do traumatycznego przeżycia, jakim była śmierć jej mamy Anny Przybylskiej. Celebrytka wyznała, że w dniu jej odejścia nie odbierała telefonu. Wyjawiła, w jaki sposób jej ojciec przekazał jej te straszne wieści. Bieniuk miała wówczas zaledwie 12 lat. Jak wspomina 5 października osiem lat temu, razem z braćmi była u swojej babci, mamy Jarosława Bieniuka. W czasie rozmowy z redakcją „Vivy!” nie kryła, że celowo unikała odbierania telefonu. – Nigdy nie zapomnę dnia śmierci mamy. Byliśmy wtedy u babci Lidzi, mamy mojego taty. Spodziewałam się tego, co się stanie. Tamtego dnia nie odbierałam telefonu, bo nie chciałam usłyszeć tej wiadomości – powiedziała.
Po tym jak Anna Przybylska zmarła, do dzieci przyszedł Jarosław Bieniuk. – W końcu przyszedł tata z towarzyszącym mu psychologiem, który miał mu pomóc w przekazaniu tej informacji – relacjonowała córka znanej aktorki.
Oliwia Bieniuk wspomina Annę Przybylską
Mimo trudnych wspomnień nastolatka nie unika tematu zmarłej mamy. Oliwia Bieniuk chętnie publikuje w mediach społecznościowych archiwalne zdjęcia z Anną Przybylską. Mocno angażuje się też w promocje dokumentu o życiu gwiazdy „Ania”. Zdradziła też, jakie emocje towarzyszyły jej podczas kręcenia produkcji. – Każdy członek rodziny bierze udział w dokumencie o mojej mamie oraz przyjaciele najbliżsi mamy. Ja również. To było dla mnie duże przeżycie. Nie mogę zdradzić szczegółów, co się znajdzie w filmie, ale jeśli chodzi o mój wywiad i odczucia z nim związane to na początku się stresowałam. To jednak intymny temat, na który można rozmawiać z przyjaciółką. Przed kamerami jest to trudniejsze. To ciężki temat – przyznała. – Na szczęście po stresie poszło z górki i emocje mi puściły. Myślę, że opowieść o mojej mamie to ważny dokument dla wielu osób. Będzie piękną pamiątką, która przybliży postać mojej mamy – dodała Bieniuk.
Czytaj też:
Dawid Ozdoba zmarł kilka tygodni temu? Post jego mamy nie pozostawia złudzeń