W rozmowie z Marcinem Wójcikiem, która pojawiła się w poniedziałek 2 sierpnia w „Dużym Formacie”, Andrzej Piaseczny mówił o swojej wierze, coming oucie, pracy w Telewizji Polskiej i kulisach rozstania ze stacją.
Piaseczny o kościele
Artysta przyznał, że przyjmuje księdza po kolędzie, jeżeli tylko jest w domu. Ponadto, w Boże Narodzenie wybiera sobie parafię i śpiewa tam po mszy kolędy. Piaseczny nie chodzi do kościoła w niedzielę, a raczej w tygodniu. – W tłumie nie umiem się modlić. Chodziłem regularnie jeszcze w liceum. Przestałem, kiedy ksiądz w konfesjonale zaczął się dopytywać, czy się masturbuję. Wróciłem, jak miałem jakieś 35 lat. Może odezwało się we mnie pragnienie kontaktu z boskością – tłumaczył.
W kontekście swojego coming outu oraz wiary, Piaseczny wyraził zdanie, że „nie wierzy, że zapłatą za miłość jest piekło”. – Biskupi i niektórzy księża wierzą w innego Boga, moim zdaniem niechrześcijańskiego. To, co robią biskupi, to droga do unicestwienia tradycji chrześcijańskiej. Przez swoje nienawistne teorie arcybiskup Marek Jędraszewski wykrzywia obraz Boga i Kościoła. Cały Episkopat powinien się uderzyć w piersi i poprosić o wybaczenie. Pycha idzie przed upadkiem – ocenił.
Piasek: Prezydent stał się emanacją homofobii
Odnosząc się do swojej wypowiedzi, że „aktywiści LGBT to krzykacze”, artysta przyznał, że była ona niefortunna. Wyjaśnił, że chodziło mu o to, że nie wystarczą parady, gdzie często pokazywani są mężczyźni w mocnych makijażach czy z gołymi pośladkami, a nie jest to jego estetyka. Piasek tłumaczył, że na paradę pójdzie, ale „nie założy sukienki”.
Artysta wyznał, że do ujawnienia tego, że jest gejem zmobilizował go Andrzej Duda. – Powiedział, że LGBT to nie ludzie, lecz ideologia. Prezydent stał się emanacją homofobii – ocenił.
Kulisy zerwania współpracy z TVP
W styczniu 2021 roku do sieci trafiło wideo z urodzin Piasecznego, na którym krzyczy on: „Je*** PiS i Konfederację”. Muzyk przyznał, że w życiu prywatnym siarczyście klnie, a filmik bez jego wiedzy umieścił w internecie Nergal. Jak ocenił, nagranie nie powinno się tam znaleźć, bo „publicznie swoje poglądy polityczne trzeba przedstawiać w sposób dyplomatyczny”. Piasek wyznał, że w takim wypadku powiedziałby: „Niech ci szaleńcy odejdą”.
A jednak, jak zauważył Wójcik, Piaseczny pracował w TVP. – Nie czytałem wiadomości jak pani Danuta Holecka. Występowałem tylko w programie muzycznym. I płaciła mi nie partia, ale podatnicy. Jednocześnie przez ostatnie lata nie chowałem się po kątach, otwarcie krytykowałem rząd, między innymi w programie „Onet Rano", gdzie zapraszał mnie Jarosław Kuźniar. Dodam tylko, że w ciągu mojej 30-letniej kariery TVP miała kilkunastu prezesów z najróżniejszych opcji, a ja zawsze jakoś się w niej mieściłem – podkreślił.
Piaseczny zdradził, że po tym, jak filmik trafił do sieci, do telewizji TVP zadzwonić miał sam Kaczyński. – Podobno do telewizji zadzwonił sam „towarzysz Winnicki", jak żartobliwie nazywamy ze znajomymi prezesa Kaczyńskiego – rzecz wzięta z kultowego serialu „Alternatywy 4", pasuje idealnie – powiedział, żeby mnie zdjęli ze wszystkich anten TVP – mówił.
Czytaj też:
Andrzej Sołtysik zaliczył wpadkę w „Dzień dobry wakacje”. „Szczyt nietaktu”