Agnieszka Kaczorowska-Pela dla „Wprost”: Nie jestem „trendy”, dlatego często narażam się na ataki

Agnieszka Kaczorowska-Pela dla „Wprost”: Nie jestem „trendy”, dlatego często narażam się na ataki

Jak myślisz, dlaczego?

Wydaje mi się, że przez to, że byliśmy krótko razem przed ślubem, to ten ślub dał nam obojgu taką pewność, pieczątkę, że naprawdę się zdecydowaliśmy na to, że chcemy spędzić całe życie razem. Zbudowało to jeszcze większe zaufanie, którego nie mieliśmy czasu zbudować wcześniej. Było to dla nas super ważne. Poza tym, cieszyliśmy się, że zrobiliśmy mega imprezę – myślę, że nie naciągnę faktów, gdy wypowiem się również za mojego męża, że to była najlepsza impreza w naszym życiu, najpiękniejszy dzień w naszym życiu. Uwielbiamy do tego wracać, uwielbiamy słuchać muzyki, którą mieliśmy na ślubie, oglądać zdjęcia, filmiki, wspominać te chwile. Na pewno zrobimy kiedyś powtórkę – może jakaś odnowa przysięgi na okrągłą rocznicę…czemu nie?

A jak to wygląda w praktyce? Z czym trzeba się zmierzyć wchodząc w rolę żony?

Bycie żoną – to jest kolejna rola, która wymaga odpowiedzialności. Nie uniknie się pewnych kompromisów, wyborów, czy myślenia o drugiej osobie, wspierania jej. Czasami problemy drugiej osoby stają się ważniejsze, niż twoje własne w tym momencie. I trzeba o to cały czas dbać. To jest ciągła praca i my ją również przechodzimy. W dzisiejszym świecie zbyt często wybiera się drogę na skróty. Ja nigdy, w żadnej sferze swojego życia, nie akceptuję półśrodków. Co nie zmienia faktu, że lubię szybko podejmować decyzję – kieruję się głosem serca i intuicją. Kiedy zbyt długo analizuję jedną rzecz, zazwyczaj prowadzi mnie w niedobrą stronę.

Jak wszystkich...

Prawda? Jednak serducho nam podpowiada najlepiej. Koniec końców, w kontekście każdej sfery naszego życia, wszystko wymaga pracy. We wszystko trzeba włożyć wysiłek, jeżeli chce się mieć z tego satysfakcjonujące efekty, doznania czy po prostu sukcesy.

Gdzie widzisz siebie za rok od chwili obecnej?

Jeżeli będzie tak samo gorąco, to zakładam klimatyzację w domu (śmiech). Prawdopodobnie, jeżeli chodzi o miesiąc lipiec, to jest to taki miesiąc urodzin – ja mam urodziny, moja Emilka i może Gabrysia. To celebrowanie urodzin jest dla mnie bardzo ważne, więc na pewno będę organizować urodzinowe imprezki. Na dodatek to będzie moja 30-stka! Także będzie się działo… Rodzinnie tak samo – w tym samym miejscu, w tym samym naszym domu, w tych samych dobrych emocjach – miłości.

A zawodowo?

Zawodowo na pewno gdzie indziej. Mam swoje marzenia, tylko nie na wszystko mam wpływ. Jestem teraz na takim etapie, że chyba muszę wrócić z powrotem do swojej mapy marzeń.

Mapy marzeń?

Robiłam sobie takie mapy marzeń, które były wspaniałym narzędziem do określania kierunku, w którym chcę iść. Później zostałam mamą i czasu na tego typu „projekty” zaczęło być mniej. Ostatnio poczułam, że znów potrzebuję mojej mapy. Mam wielką potrzebę nowych wyzwań. A ja jestem projektowa. Lubię działać, tworzyć nowe rzeczy. Lubię nowe wyzwania, gdzieś, gdzie będę musiała się sama ze sobą zmierzyć, podjąć jakieś ryzyko, czegoś nauczyć i doświadczyć.

A co z aktorstwem? Masz jakąś wymarzoną rolę, którą chciałabyś zagrać?

Aktorstwo, to wciąż dla mnie temat wciąż do końca nieodkryty. Chciałabym zagrać kilka nowych ról, żeby się sprawdzić, spełnić, a przede wszystkim czegoś nauczyć, ale muszę przyznać, że nie jest to na szczycie listy moich priorytetów. Gdyby pojawiała się jakaś ciekawa propozycja, oczywiście rozważałabym. Pewnie chciałabym zagrać zły charakter, czyli wbrew moim warunkom i cechom charakteru. Ja w dodatku jestem kojarzona głównie z jedną rolą serialową. To trochę ograniczające, ale nie zamierzam narzekać. Chętnie zagrałabym coś na przekór mojemu wizerunkowi, ale na razie totalnie zostawiam to światu. Jeśli tak propozycja się pojawi, to wierzę, że w odpowiednim momencie.

Czyli nie jest tak, że to aktorstwo musi być w Twoim życiu?

Miałam taki moment, że strasznie „cisnęłam” na aktorstwo. Chciałam się dostać o szkoły teatralnej. Nie udało się, ale to tylko uruchomiło moją wolę walki. Pomyślałam sobie wtedy: „ Dobra, jak nie drzwiami, to wejdę tam oknem”. Zaczęłam grać w teatrze, bardzo wiele się nauczyłam. I … przestałam tak „cisnąć”. Dzisiaj nie chodzę na castingi, nie ma mnie w agencji aktorskiej, jeśli dostanę jakąś propozycję, to pójdę, a może nie… Wiem, że aktorstwo, jeszcze długo będzie w moim życiu, ale już podchodzę do tego z zupełnie innymi emocjami.