W ostatnim czasie ulice polskich miast zalały plakaty zachęcające rodziców do pozostania w związku i nie podejmowaniu decyzji o rozwodzie, a także billboardy o treściach antyaborcyjnych. Akcję skrytykował Jan Kietliński, syn Beaty Tadly. 20-latek ujawnił, że dziennikarka napotkała przy porodzie spore komplikacje. – To, co jest dla mnie najbardziej niezrozumiałe, to to, że dla niektórych cesarka jest czymś chorym i nieboskim. Moja mama, rodząc mnie, prawie straciła życie. Bardzo długo chorowała i mogłoby jej z nami nie być. Miała cesarkę, zachorowała na sepsę, a po porodzie nie widziała mnie przez kilka miesięcy – ujawnił Jan Kietliński.
Syn Beaty Tadli: To jest ta katolicka miłość do bliźniego?
Syn Beaty Tadli dodał, że spotkał się z ogromnym hejtem z powodu tego, że urodził się przez cesarskie cięcie. – Niedawno usłyszałem, że dzieci z cesarki powinny obchodzić »dzień wydobycia« zamiast urodzin. Grubo? Płakać mi się chce. I to jest ta katolicka miłość do bliźniego? – zastanawiał się.
Tadla: Najpiękniejszy dzień mojego życia szybko zamienił się w horror
O wyjątkowo trudnym porodzie Beata Tadla opowiedziała dwa lata temu w Tańcu z Gwiazdami. – Dzień, w którym na świat przyszedł mój syn, miał być najpiękniejszym dniem mojego życia, ale bardzo szybko zamienił się w horror. Komplikacje po cesarskim cięciu okazały się na tyle poważne, że musiałam spędzić kilka tygodni w szpitalu – wyznała. – Myślę, że dla każdej matki te pierwsze momenty życia dziecka są kluczowe, najważniejsze. Wtedy możesz przytulić, nakarmić... Ja byłam ich pozbawiona przez chorobę, nie mogłam mieć go ze sobą w szpitalu. Na ręce wzięłam go po raz pierwszy, kiedy miał już kilka tygodni – dodała.
Czytaj też:
Sandra Kubicka zapowiada bojkot TVP. „Nie chodzi tylko o pieniądze”
Beata Tadla - dziennikarka, prezenterka i gwiazda mediów społecznościowych