„Pełnia szczęścia” – napisała na Instagramie Anna Wendzikowska, dodając zdjęcie z greckiej wyspy Zakintos, na którą wybrała się z dziećmi. Pod postem dziennikarki „Dzień dobry TVN”, która często chwali się efektywnymi zdjęciami z różnych miejsc, rozgorzała dyskusja. „Skąd pani bierze na to wszystko pieniądze?” – zapytał jeden z internautów. Wendzikowska odpowiedziała, że „z pracy własnej”, a jej rozmówca najwyraźniej nie był usatysfakcjonowany tak zdawkową odpowiedzią. „Tylko chwalić, bo pani wiecznie w drodze. Zwykły śmiertelnik wyjedzie raptem raz” – napisał. W jednym z kolejnych komentarzy stwierdził z kolei, że „zwykłych ludzi nie stać” na nocowanie w hotelach.
„Nic nikomu nie zawdzięczam”
Dziennikarka poczuła się wywołana do tablicy i postanowiła obszernie odpowiedzieć internaucie. „W szkole za przeproszeniem zap***lałam, pisałam olimpiady, zdobywałam paski, uczyłam się języków. Na wakacje jeździłam do szkół językowych” – napisała. Dziennikarka dodała, że intensywnie uczyła się do egzaminów do liceum, a gdy jej znajomi szli na imprezy, ta przygotowywała się do sprawdzianów. „Na studiach zamiast imprezować kułam do egzaminów, miałam stypendium. Potem wyjechałam na studia do Londynu i pracowałam nocami, a w dzień chodziłam na zajęcia, żeby to wszystko jakoś spiąć” – podkreśliła.
Dalej reporterka „Dzień dobry TVN” zaznaczyła, że „pierwszą pracę sama sobie wychodziła”, a debiutancki materiał dla TVN był jej autorskim pomysłem. „Nic nikomu nie zawdzięczam, nic nie dostałam w prezencie i nie ukradłam. Mam dość takich pytań i insynuacji. Która odpowiedź na to pytanie brzmi: zarobiłam, to mam i nic Panu do tego” – podsumowała.
Czytaj też:
Popek i Dr Alban reaktywowali przebój z lat '90. Będzie hitem wakacji?
Dziennikarka Anna Wendzikowska