W długim oświadczeniu, zamieszczonym na Instagramie Borys Szyc pisze, że od wczoraj zbiera myśli, co napisać. „Taki poziom manipulacji i kłamstwa jeszcze mnie w życiu nie spotkał” – ocenił. Aktor zaznaczył, że „Zatoka jest powszechnie znanym miejscem w Sopocie”. Wyjaśnił, że jadał tam posiłki i pił, „w czasach, gdy jeszcze korzystał z alkoholu”. Jak pisze, gdy pojawiły się zarzuty wobec właściciela i innych osób, „stanął z prezydentem jackiem Karnowskim w jednym rzędzie, domagając się wyjaśnienia sprawy i sprawiedliwości dla ofiar”.
„Jestem ojcem nastoletniej Soni, ojczymem dwóch dorastających dziewczynek, niedawno urodził mi się synek. Gdyby ktoś próbował ich skrzywdzić, nie wahałbym się bronić ich każdym sposobem. Każdym. Pedofilia to dla mnie najohydniejsza zbrodnia, która powinna być karana najsurowiej, jak się da” – podkreślił.
Dalej Szyc pisze, że „Latkowski wzywa go, aby powiedział prawdę”. „To ironia losu lub już znak czasów, że o prawdzie pokrzykują najbardziej zakłamani” – ocenił. Jak pisze dalej, Latkowski miał go „atakować wiadomościami” już w lipcu 2019 roku. „Koniecznie chciał, żebym powiedział mu coś sensacyjnego, bo przecież jak tam chlałem, to na pewno »coś« wiem. Najpierw prosił, potem chciał się bratać, przyznał do swoich problemów z alkoholem, wypisywał do mnie miesiącami, o różnych porach dnia i nocy. O 3 nad ranem, zdania bez ładu i składu” – czytamy. Aktor zaznacza, że na potwierdzenie swoich słów zamieszcza korespondencje z reżyserem „Nic się nie stało”. Szyc pisze, że trwało to prawie rok. „Pan Latkowski wiedział dokładnie od prezydenta Karnowskiego, że wspierałem walkę z tym miejscem. W filmie nie ma mojego »TAK DLA ZATOKI«. Mimo to postanowił odegrać się na mnie i spróbować zniszczyć moje dobre imię” – czytamy.
Szyc pisze dalej, że od 2013 roku walczy z alkoholizmem, wtedy też rozpoczął terapię i zniknął z życia towarzyskiego. „Unikałem śmierci i samozniszczenia, dziś to moja siła” – czytamy.
Aktor podkreśla, że Latkowski nie przedstawia w swoim filmie żadnych dowodów i ocenia, że „robi sobie promocję kosztem nazwisk znanych osób”. Przypomina, że w filmie „Nic się nie stało” pojawia się tylko jedno jego zdjęcie i ocenia, że dlatego Latkowski „zwraca się do niego personalnie w debacie po filmie”. Szyc zapewnia, że Turczyński nie jest jego żadnym przyjacielem i pogardza tym, co stało się w Zatoce Sztuki. „Sporo z nas nabrało się 10 lat temu, że będzie się tam działo coś fajnego” – dodał.
Na końcu oświadczenia Szyc zwraca się do Latkowskiego. „Chce Pan prawdy Panie Latkowski? Prawda jest taka, że z tragicznej sprawy, o której rozwiązanie również walczyłem, zrobił Pan rozgrywkę polityczną. Za pieniądze od pana Kurskiego i TVP. Powszechnie wiadomo, że został Pan skazany na 2 lata i 3 miesiące więzienia za wymuszenie rozbójnicze. Był Pan też poszukiwany listem gończym w zwizku ze sprawą podwójnego zabójstwa. I to są fakty” – pisze aktor.
Według Szyca, Latkowski próbuje swoim dokumentem „zleconym przez reżimową telewizję” zatuszować sprawę pedofilii w Kościele. „Przez Pana ja i moja rodzina mierzymy się obecnie z falą hejtu i gróźb, które nas poraziły. Ludzie wypisują ohydne rzeczy, nie mając żadnego dowodu oprócz Pana słów i podłych insynuacji. Zachowam te wiadomości na później” – zapowiedział.
„Oto moja prawda Panie Latkowski: Ja tkwiłem w alkoholowym bagnie ale wydostałem się z niego i nie mam zamiaru tam wracać. Pan tkwi w kryminalnym i politycznym bagnie. Które gorsze? Sam nie wiem. Trzeba mieć solidny kręgosłup i silna wolę żeby wyleźć choć z jednego. Reszta nie będzie milczeniem. Do zobaczenia w sądzie” – kończy Szyc.
W kolejnym poście aktor dodał wideo, na którym pokazuje wiadomości, które otrzymał od Sylwestra Latkowskiego. „Korespondencja z Latkowskim. Tak pracuje dokumentalista Sylwester. Wiele miesięcy napastowania, noc i dzień” – napisał.
Czytaj też:
Hanna Lis o filmach Latkowskiego i Sekielskich. Skrytykowała Zbigniewa Ziobro