39-letni aktor udostępnił nagranie na swoim InstaStories. „Mieliśmy małe opóźnienie” – wyjaśnił Jason Momoa. „Pół godziny po starcie z Palm Springs w samolocie mógł wybuchnąć pożar” – dodał filmowy „Aquaman”. Wyjaśnił, że maszyna awaryjnie lądowała, a na miejsce wezwano strażaków. Mundurowi dokładnie sprawdzili maszynę i orzekli, że informacja o awarii silnika oraz pożarze była jedynie fałszywym alarmem.
„To zawsze miłe, gdy spotykasz fajnych ludzi”
Incydent z udziałem gwiazdora Hollywood najwyraźniej zrobił także duże wrażenie na strażakach. Zdjęcie jednego z nich pozującego z Momoą pojawiło się na Instagramie. „To zawsze miłe, gdy spotykasz fajnych ludzi” – napisano pod fotografią. Przedstawiciel aktora w rozmowie z serwisem TMZ powiedział, że Momoa podróżował z Los Angeles do Phoenix, gdzie miał umówione spotkanie biznesowe. Po awaryjnym lądowaniu podjęto decyzję o podstawieniu innego odrzutowca, którym 39-latek mógł podróżować dalej.
Momoa i haka
Jason Momoa przeżywa ostatnio swoje „pięć minut”. „Aquaman”, w którym wcielił się w główną rolę, zbiera dobre recenzje. Na premierze filmu aktor wykonał taniec haka. Haka to rytuał charakterystyczny dla rejonu Oceanu Spokojnego, kojarzony głównie z Nową Zelandią. W kraju tym wykonywana jest m.in. przez żołnierzy, sportowców, naucza się jej w szkołach. Idealnie pasuje do „Aquamana”, który często nawiązuje do kultury z obszaru Polinezji. Najbardziej zawiedzeni pokazem mogą być jednak Hawajczycy, skąd pochodzi Momoa. Mają oni swoją wersję tańca haka, a w Los Angeles zaprezentowano typowo maoryskie ruchy.
Czytaj też:
Już w marcu w kinach „Monument” – nowy film Jagody Szelc . Zobacz trailer