„Dobry Tydzień” jest na stronie wydawnictwa opisywany jako „pierwszy w Polsce tygodnik dla kobiet, które cenią wartości rodzinne, patriotyczne i katolickie”. Na łamach pisma pojawiają się informacje z życia Kościoła, teksty o pielgrzymkach czy świętach religijnych. To właśnie ten tygodnik podpadł ostatnio Joannie Racewicz.
„Nikt już dawno jej tak nie poruszył”
Autor artykułu zatytułowanego „On podbił jej serce” odwołał się do znajomości Joanny Racewicz z dr Pawłem Grabowskim. Dziennikarka miała okazję poznać bliżej lekarza podczas wywiadu dla magazynu „Pani". „Dobry Tydzień” wyszedł jednak z założenia, że tych ludzi połączyło coś więcej. „Denerwowała się przed wywiadem, przygotowała się wyjątkowo starannie. Gdy usłyszała o tym, co robi dr Grabowski, od razu zapragnęła go poznać (...). Chociaż nie spotkała się z przywódcą państwa ani z gwiazdą kina, nikt już dawno jej tak nie poruszył” – czytamy w tekście. „Podczas spotkania z drem Grabowskim czuła, że mogliby konwersować bez końca, zapragnęła lepiej poznać tego mężczyznę. Już wie, że mają podobne spojrzenie na świat, wierzą w te same wartości” – dodano. „Co wyniknie z tej fascynacji?” – zastanawia się autor tekstu.
Podziękowała za „matrymonialną troskę”
Do postu udostępnionego na Instagramie Racewicz dołączyła zdjęcie wspomnianego artykułu. Podkreśliła, że dr Paweł Grabowski „nie podbił jej serca”. „Kto dał wam prawo do takich insynuacji?” – zapytała, cytując przy tym fragmenty tekstu. „Doktor jest fantastycznym człowiekiem, niezwykłym społecznikiem, ale zanurzać to w sosie prywatności?” – kontynuowała.
Dziennikarka podkreśliła, że wbrew informacjom zawartym w tekście, nie prowadzi „Wydarzeń”, a „Nowy Dzień z Polsat News”, a Grabowski nie jest onkologiem a chirurgiem szczękowym i specjalistą medycyny paliatywnej. Wypomniała także opublikowanie zdjęcia z jej mężem, który zginął w katastrofie smoleńskiej. „A tak całkiem na finał – bardzo dziękuję za „matrymonialną troskę” Redakcji, ale zupełnie nie jest mi potrzebna. Radio Erewań daję słowo” – podsumowała.
instagramCzytaj też:
Netflix naśmiewa się z Łukasza Jakóbiaka? Przypomina jego słynną wizualizację