Aktor Janusz Gajos w filmie „Kler” Wojciecha Smarzowskiego wcielił się w rolę biskupa Mordowicza. W rozmowie z Moniką Olejnik Gajos podkreślił, że film nie jest przeciwko Kościołowi, który „ma tę duchowość, która ma do nas przeniknąć, pomóc nam w życiu w chwilach zwątpienia”. – Na pewno jest przeciw Kościołowi jako instytucji, która jest daleko od duchowości, jest (...) rodzajem teatru, który ma swoją kurtynę, za którą się nie wchodzi – wyjaśniał. – Tam są księża, którzy mają swoje kłopoty. Takie jest życie. Jak się tam zagląda, to wywołuje wielki sprzeciw określonych sfer, które bronią magii Kościoła – dodał.
– „Kler” powinien być takim wstrząsem i myślę, że nim będzie. Wiemy o wielu przypadkach, które się określa, że nie mieszczą się w głowie, co wynika z tej kurtyny, pewnego rodzaju ochrony, której podlegają osoby dopuszczające się rzeczy strasznych. Ich się usuwa, chowa się gdzieś w kąt. Normalny człowiek byłby osądzony, poszedłby do więzienia czy zostałby surowo ukarany. To się jakoś rozmywa i jest to najbardziej irytujące dla ludzi, którzy się na to nie zgadzają, żeby jedna nazwijmy to „kasta” była zwolniona z obowiązków. To nas irytuje – ocenił Gajos.
Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że produkcja Wojciecha Smarzowskiego bije rekordy popularności. Do kin Heliosa na na „Kler” poszło w miniony weekend ponad 210 tys. osób. Takie dane podał prezes Heliosa i członek zarządu Agory Tomasz Jagiełło. Jego zdaniem film Smarzowskiego mógł mieć na otwarciu milionową widownię. Z kolei szef Multikina Piotr Zygo ocenił, że otwarcie „Kleru" było jednocześnie otwarciem wszech czasów w Polsce. Do tej pory najlepszy weekend otwarcia w Polsce miał film „Pięćdziesiąt twarzy Greya” (834 479 widzów).
Galeria:
„Kler” Smarzowskiego wchodzi do kin. Internauci stworzyli okolicznościowe memyCzytaj też:
Chcesz obejrzeć „Kler” bez wychodzenia z domu? Będzie taka możliwość