Uczestnik zdradził, jak wygląda casting do „Milionerów”. „Stacja zwraca koszty”

Uczestnik zdradził, jak wygląda casting do „Milionerów”. „Stacja zwraca koszty”

Hubert Urbański w teleturnieju „Milionerzy”
Hubert Urbański w teleturnieju „Milionerzy” Źródło: Facebook / Milionerzy
Okazuje się, że osoby biorące udział w teleturnieju przechodzą ostrą selekcję. Co sprawdza produkcja „Milionerów”?

„Milionerzy” zadebiutowali na antenie TVN w 1999 roku, jako polska wersja brytyjskiego formatu „Who Wants to Be a Millionaire?”. Chociaż w latach 2003-2008, a także 2010-2017 nastąpiły przerwy w emisji show, obecnie cieszy się ono wielkim zainteresowaniem i popularnością. Wiadomo, że zaledwie 6 razy zdobyto główną nagrodę, jednak chętnych do sprawdzenia poziomu swojej wiedzy nie brakuje. Teraz jeden z byłych uczestników zdradził, czy trudno jest się dostać do programu TVN.

Jak dostać się do „Milionerów” TVN?

Niedawno jeden z byłych uczestników znanego teleturnieju TVN ujawnił, jak można się w nim znaleźć. Okazało się, że nie jest to takie łatwe, gdyż nie wystarczy w sieci wypełnić formularza zgłoszeniowego wraz z ankietą. Otóż tiktoker publikujący pod pseudonimem „skwirczynski” ujawnił, że po trzech tygodniach od wysłania zgłoszenia, skontaktowała się z nim osoba z produkcji, która poinformowała, że zakwalifikował się do kolejnego etapu, czyli castingu telefonicznego. Jak on wygląda?

– Na początku jest taka dziesięciominutowa rozmowa przez kamerkę o życiu i waszych zainteresowaniach, ale też wydaje mi się po to, aby was rozluźnić przed kolejną częścią – zaczął.

Jak poinformował tiktoker, kolejnym etapem telefonicznego castingu jest godzinny sprawdzian z wiedzy ogólnej. — Te pytania możecie mieć o wszystko. Ja miałem tak: o geografię, o historię, o sztukę, o medycynę, o biologię, o astronomię... w sumie tak jak w „Milionerach” o wszystko, o co można się zapytać, tylko z tą różnicą, że nie ma proponowanych odpowiedzi. Musicie albo znać odpowiedź, albo jej nie znać, albo... pokombinować — opowiadał, dodając, że najlepiej poszły mu pytania z wiedzy ścisłej, natomiast dużo gorzej wypadł pod względem zagadnień dotyczących sztuki. To, że w jakiejś dziedzinie był słabszy, nie przekreśliło jednak jego szans na udział w programie.

Po przebyciu castingu telefonicznego, Skwirczynski otrzymał informację, że produkcja się z nim skontaktuje. Wówczas pomyślał: „No to sobie pograłem. Trudno” i pożegnał się z wizją uczestnictwa w programie. Po kilku miesiącach jednak produkcja skontaktowała się z nim ponownie i poinformowała, że zakwalifikował się do teleturnieju. Następnie za pośrednictwem maila przesłano mu potrzebne umowy i zgody, a dwa tygodnie przed wejściem na plan poproszono go, by zdecydował, kogo zabierze na widownię i kto będzie jego telefonicznym przyjacielem.

– Jest o tyle fajnie, że stacja zwraca wam koszty dojazdu. Nawet jeśli nic nie wygracie, to sam wyjazd nie jest inwestycją, bo macie hotel, śniadanie, obiad i macie koszty dojazdu pociągiem, albo samochodem. Więc, jak już mówiłem, naprawdę polecam wam się zgłosić – podsumował tiktoker.

Czytaj też:
TVN zapowiedział całkiem nowy program. „Naprawdę spory budżet”
Czytaj też:
Ujawniono nazwiska prowadzących śniadaniówki Polsatu. „To naturalny wybór”

Opracowała:
Źródło: WPROST.pl / Plotek