Chyba do dziś żadna serialowa produkcja nie może się równać z tym hitem z czasów PRL-u. To zresztą nawet nie serial, tylko kulturowy fenomen, którzy podbił serca miliardów widzów na całym świecie, a odtwórcom głównych ról przyniósł niewyobrażalną dziś sławę.
Polacy pokochali piękną niewolnicę
Kto by pomyślał, że takim przebojem stanie się serialowa adaptacja, liczącej blisko 200 stron powieści o niewolnictwie i abolicji, czyli legendarna „Niewolnica Isaura”. Fabuła, jak na telenowelę przystało, jest banalnie romantyczna i dramatyczna.
To historia młodej, pięknej i wykształconej niewolnicy Isaury (Lucélia Santos), wychowanej w domu bogatego plantatora bawełny, rozgrywająca się w realiach XIX-wiecznej Brazylii, tuż przed zniesieniem niewolnictwa. Isaura jest traktowana jak córka przez panią domu, jednak jej los odmienia się wraz z powrotem dziedzica majątku, Leôncia (Rubens de Falco), który zakochuje się w pięknej niewolnicy, a odrzucony — próbuje zmusić ją do uległości. Isaura, zakochana w szlachetnym Tobiasie, musi walczyć o wolność i prawo do miłości w świecie pełnym przemocy, uprzedzeń i nierówności społecznych.
Schemat okazał się na tyle wciągający, że na czas emisji pustoszały ulice, bo wszyscy Polacy zasiadali przed telewizorami.
Galeria:
Lucelia Santos. Tak wygląda dziś serialowa niewolnica Isaura
Skoro dziewczynka, to musi być Isaura!
W Polsce pierwszy odcinek „Niewolnicy Isaura” wyemitowano na antenie TVP 19 lutego 1985 r. Ostatni odcinek oryginalnego serialu (w 2024 r. do TVP Kobieta trafiła dłuższa, 100-odcinkowa wersja) widzowie obejrzeli 28 maja 1985 r.
Brazylijski przebój emitowano w najlepszym czasie antenowym, zaraz po głównym wydaniu „Dziennika Telewizyjnego”, a jego oglądalność średnio wynosiła 81 proc., w przypadku niektórych odcinków ponad 90 proc., co zapewniło produkcji status najpopularniejszego programu w historii polskiej telewizji.
Dziś trudno może w to uwierzyć, ale Polki i Polaków ogarnęła prawdziwa „isauromania”. Panie robiły sobie fryzurę "a la Isaura", rodzice nazywali tak swoje nowo narodzone córeczki.
Nawet ZOMO nie poradziło sobie z Isaurą
Apogeum szaleństwa miało miejsce w maju 1985 r., kiedy to do Polski przylecieli główni bohaterowie serialu. Isaura, czyli Lucélia Santos i Leôncio, czyli Rubens de Falco. Wszędzie, gdzie się pojawili, witano ich jak parę królewską, albo i Elvisa Presley’a w jego najlepszych latach. Byli też niemal wszędzie – z wizytą w teatrach, ale i szkołach, zakładach pracy, a nawet w „typowym polskim mieszkaniu”. Niewykluczone, że na potrzeby telewizji odpowiednio dopieszczonym.
Co ciekawe, oni sami byli zaskoczeni takim powitaniem. Lekko zszokowani, że traktuje się ich tutaj jak herosów, półbogów, a tłumy napierały, wyły i wiwatowały.
W Krakowie na spotkanie z gwiazdami przybyły takie tłumy, że do ochrony aktorów oddelegowano 300 milicjantów, imprez i pochodów, podczas których wznoszono okrzyki „Uwolnić Isaurę!” i „Leoncio, ty wieprzu!” pilnowały oddziały ZOMO.
Nawet oni nie dali rady wielbicielom pięknej aktorki, którzy bez problemów forsowali bramy i zapory. Nie uchronili też samej „Isaury”. W Łodzi napierana przez nieprzebrany tłum Lucélia Santos nagle zasłabła. Na szczęście nic się jej nie stało, bo to by była dopiero strata, nie tylko dla kinematografii.
Czytaj też:
QUIZ. Rozpoznaj kadr z serialu! Wróć do czasów PRL-u!Czytaj też:
Polski aktor przed laty był obsypywany zaszczytami. Nikt nie przewidywał takiego końca