Tomasz Raczej stwierdził, że scenariusz do filmu jest „amatorski”. Wyjaśnił, że są cztery główne wątki produkcji i ktoś postanowił z tego zrobić „eleganckiego patchworka”. – Ale to się nie zszyło, bo jeden kawałek jest z jedwabiu, drugi kawałek jest blachy, trzeci kawałek jest drewna, a czwarty z wody – ocenił. – To się robi tak proste, tak nieciekawe przez swoją przewidywalność i niezręczność prowadzenia tej historii, że ręce opadają. Człowiek się dziwi, jak to możliwe? Netflix – taki duży producent, produkcja międzynarodowa... Jak w tak wielkiej produkcji jest możliwy tak niezręcznie zrealizowany scenariusz? – mówił.
Krytyk przyznał, że przy szóstym odcinku „miał kryzys” i „chciał przerwać”. – Diabli z tym, nie oglądam dalej, bo to już było takie nudne, nieudane, takie kwadratowe. Naprawdę jakby ktoś obierał kartofla, odkrawając sześciokąt. Bez odrobiny niuansu, bez wyobraźni, bez odrobiny zręczności w palcach – ocenił.
Tomasz Raczek odniósł się również do roli Joanny Kulig w serialu. – Joanna nie została pokazana od najlepszej strony. Rola Mai w „The Eddy” miała być jej krokiem naprzód w karierze światowej. Moim zdaniem to jest krok w bok, nic jej nie daje – powiedział. – Nie chciałbym mieć płyty z materiałem jazzowym z tego filmu, z wokalami Kulig do słuchania w domu – dodał.
Czytaj też:
„The Eddy” soundtrack – lista utworów. Podpowiadamy, gdzie posłuchać piosenek z serialu
„The Eddy” – nowy serial Netfliksa z Joanną Kulig