Była jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy polskiej telewizji w czasach PRL-u. Irena Dziedzic, prowadząca kultowy program „Tele-Echo”, zrewolucjonizowała sposób prowadzenia wywiadów i stała się symbolem elegancji oraz profesjonalizmu. Jednak za fasadą sukcesu kryło się życie pełne namiętności, zdrad i osobistych dramatów, o których mówiło się szeptem w kuluarach.
Irena Dziedzic jako pionierka polskiej telewizji. Miała skomplikowane życie osobiste
Irena Dziedzic urodziła się 20 czerwca 1925 roku w Stanisławowie. Karierę rozpoczęła jako dziennikarka prasowa, ale prawdziwą sławę przyniosła jej telewizja. W 1956 roku została pierwszą kobietą w Polsce, która poprowadziła autorski program telewizyjny – „Tele-Echo”. Gościli u niej m.in. Zbigniew Cybulski, Kalina Jędrusik czy Czesław Niemen, a jej styl prowadzenia rozmów, pełen taktu i inteligencji, wyznaczył nowe standardy w dziennikarstwie.
Mimo zawodowych sukcesów, życie prywatne Dziedzic było jednak dalekie od ideału. Znana była z licznych romansów, które często kończyły się skandalami. Gwiazda TVP była kobietą niezwykle atrakcyjną i pewną siebie, co przyciągało mężczyzn, ale też budziło zazdrość i kontrowersje. W mediach krążyły plotki o jej romansach z wpływowymi osobistościami PRL-u. Jednym z nich miał być Mieczysław Rakowski – późniejszy premier PRL i redaktor naczelny „Polityki”. Mówiono też o jej bliskich relacjach z politykiem Jerzym Urbanem, choć ten nigdy nie potwierdził tych doniesień. Krążyły również spekulacje o krótkim romansie z jednym z dyrektorów Telewizji Polskiej, co miało ułatwić jej błyskawiczną karierę – spekulacje te ona sama stanowczo dementowała.
– Zawsze przyciągałam mężczyzn, ale nigdy nie pozwalałam, by wpływali na moją niezależność. Jeśli ktoś myśli, że sukces zawdzięczam łóżku, jest w błędzie – mówiła w 1999 roku w wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej” w 1999 roku.
Choć nigdy nie wyszła za mąż, to przyznawała, że wielokrotnie była zakochana „do utraty tchu”. Jednocześnie podkreślała, że nie ufała kobietom – bliższe relacje utrzymywała głównie z mężczyznami, co również budziło sensację i niechęć w środowisku. W jednym z nielicznych wywiadów Dziedzic przyznała również: „Byłam kobietą niezależną, co nie zawsze było dobrze widziane. Mężczyźni nie lubili, gdy kobieta miała własne zdanie”. Jej silny charakter często prowadził do konfliktów, zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym.
Co więcej, wiadomo, że dziennikarka przez lata znajdowała się na celowniku Służby Bezpieczeństwa. SB interesowała się jej kontaktami z zagranicznymi dziennikarzami, a także jej bliskimi relacjami z przedstawicielami elit intelektualnych i politycznych. Z zachowanych akt wynika, że Dziedzic była wielokrotnie inwigilowana – śledzono jej korespondencję, nagrywano rozmowy, a nawet podsłuchiwano spotkania prywatne. „Zdarzało się, że w moim domu telefon działał tak, jakby nie do mnie należał. Wiedziałam, że słuchają” – wspominała w 2004 roku w rozmowie z „Życiem Warszawy”. Mimo to, nigdy nie zdecydowała się na współpracę, choć – jak sama podkreślała – presja była ogromna.
Po przejściu na emeryturę w latach 80., Dziedzic wycofała się z życia publicznego. Ostatnie lata spędziła w samotności, zmagając się z problemami zdrowotnymi. Zmarła 5 listopada 2018 roku w Warszawie, pozostawiając po sobie legendę kobiety, która zrewolucjonizowała polską telewizję, ale nie potrafiła znaleźć szczęścia w życiu prywatnym.
Czytaj też:
Kochała ją cała Polska. Gwiazda TVP nagle zniknęła z ekranuCzytaj też:
Gwiazdor TVP był molestowany. „Zaczął się do mnie dobierać”