Taka była ostatnia wola Stanisława Tyma. Przez prawo nie da się jej wypełnić

Taka była ostatnia wola Stanisława Tyma. Przez prawo nie da się jej wypełnić

Dodano: 
Stanisław Tym
Stanisław Tym Źródło: Newspix.pl / Jacek Herok
Wypłynęły nieoficjalne informacje na temat woli Stanisława Tyma co do jego pochówku. Wykonanie jej jest jednak niemal niemożliwe.

Legendarny aktor, znany z takich tytułów jak „Miś”, „Ryś”, „Rejs” czy „Rozmowy kontrolowane”, zmarł 6 grudnia w wieku 87 lat. Ponad 40 lat temu Stanisław Tym, mimo rozkwitu swojej kariery, wymeldował się z Warszawy i przeprowadził się na Suwalszczyznę, gdzie sam, własnoręcznie wybudował sobie duży dom. Tam mieszkał wraz z bliskimi oraz przygarniętymi psami, które kochał.

Jak podał „Super Express” marzeniem Stanisława Tyma było właśnie to, aby jego prochy spoczęły w sercu natury, wśród drzew w jego domu w Zakątkach. Pomimo ostatniej woli aktora, będzie to prawdopodobnie niemożliwe. Według polskiego prawa, które reguluje kwestie pochówku od lat 50., urny z prochami zmarłych mogą znajdować się wyłącznie na cmentarzach. Wszystko wskazuje zatem na to, że Tym spocznie na warszawskich Powązkach.

Z tym zmagał się Stanisław Tym. „Lekarze dawali mi 3 proc. szans na przeżycie”

W lipcu Stanisław Tym skończył 87 lat. Choć niechętnie mówił o swoim życiu prywatnym, robił pewne wyjątki. W jednym z wywiadów ujawnił, że zmagał się w przeszłości z nowotworem żołądka, a lekarze dawali mu 3 proc. szans na przeżycie. W końcu przeszedł operację resekcji narządu. – Wycięli mi żołądek i zrobili nowy z jelita cienkiego. 17 lat już z nim żyję – mówił.

W „Sztuce życia” Tym wspominał także o zdrowotnych przypadłościach z dzieciństwa. – Miałem wtedy dwanaście lat, bolał mnie brzuch, ale się do tego nie przyznawałem. W końcu pogotowie zawiozło mnie z moją mamą do szpitala dziecięcego na Kopernika. Mama wiedziała, że na zapalenie otrzewnej zmarło tam dwóch mich kolegów, więc prosiła Boga, żeby w tym szpitalu nie było miejsc (...). Miejsc nie było. Uratowała mnie w szpitalu na Solcu penicylina z amerykańskich darów – wyjawił. W tym samym wywiadzie mówił także o tym, że miał problemy psychiczne i przez wiele lat zmagał się z nerwicą.

W 2011 roku na łamach „Wysokich Obcasów” Tym opowiadał o swoim podejściu do życia i przemijaniu. – Uważam życie za coś nadzwyczaj okrutnego. Aż dziw bierze, że coś takiego mogło powstać. Ale gdyby popatrzeć na wszechświat i jego konstrukcję, rzecz ma swoją logikę: cały kosmos się pożera, stare formy przechodzą w nowe. Tak samo jest z nami. Czyli nic specjalnego. Oczywiście, białko ma możliwość oceniania, pozyskiwania wiedzy, kształcenia się. Nadzwyczajne! Prawda? Jednak na tym tle okrucieństwo życia musi robić jeszcze większe wrażenie. Wie pan, że tylko stułbie i meduzy są nieśmiertelne? – pytał wtedy Tomasza Wierzbickiego.

Czytaj też:
2 nowości na Max, 3 perełki na Netflix. Od dziś na streamingach prawdziwa uczta!
Czytaj też:
Serial „Sto lat samotności” na Netflix zachwyci fanów książki. A co z resztą widzów?

Źródło: WPROST.pl / Super Express