W PRL-u mówili o niej wszyscy. „Grzesznica filmu polskiego” musiała zrezygnować z kariery

W PRL-u mówili o niej wszyscy. „Grzesznica filmu polskiego” musiała zrezygnować z kariery

Grażyna Długołęcka w filmie „Bluszcz” w reżyserii Hanny Włodarczyk
Grażyna Długołęcka w filmie „Bluszcz” w reżyserii Hanny Włodarczyk Źródło: Archiwum FILMU/Forum
Grażyna Długołęcka zdecydowała się zagrać niezwykle kontrowersyjną rolę. Choć myślała, że to dla niej szansa, postać ją pogrążyła.

W czasach PRL-u nie brakowało aktorek, do których wzdychały miliony mężczyzn. Wśród nich były m.in. Anna Dymna, Barbara Brylska, Beata Tyszkiewicz, Pola Raksa czy Joanna Pacuła. Niektóre nazwiska jednak szybko zostały oczernione, mimo zapowiadającej się świetnej kariery. Tak stało się z Grażyną Długołęcką.

Skandal wokół filmu z Grażyną Długołęcką

Grażyna Długołęcka urodziła się 25 sierpnia 1951 roku i właśnie skończyła 73 lata. Wiadomo, że marzyła o tym, by zostać aktorką i w 1976 roku ukończyła studia na Wydziale Aktorskim PWSFTviT w Łodzi. Już wcześniej jednak zaczęła dostawać role i grać przykuwające spojrzenia postaci. W 1971 roku zadebiutowała w „Markheim”, a rok później widzowie podziwiali jej wdzięki w „Opisie obyczajów”, gdzie nie miała oporów przed tym, by zaprezentować swoje nagie ciało. Lecz to nie ten film zrujnował jej karierę.

Grażyna Długołęcka i Marek Frąckowiak w 1972 roku w filmie „Opis obyczajów”

Kiedy była studentką, dostała propozycję od Waleriana Borowczyka, by zagrać w ekranizacji kontrowersyjnej powieści Stefana Żeromskiego pt. „Dzieje grzechu”. Postrzegała to jako ogromną szansę i postanowiła wcielić się w postać, która ma romans z żonatym mężczyzną. W obrazie pokazano, jak dwoje ludzi darzy się niepohamowanym i dzikim uczuciem, a aktorka zgodziła się na sceny łóżkowe. Nie zostały one jednak dobrze przyjęte.

Po premierze „Dziejów grzechu” w 1975 roku, mocno ją skrytykowano. Grażynie Długołęckiej przypięto łatkę skandalistki i „grzesznicy filmu polskiego”. Wymyślono też wierszyk, który zrobił furorę w tamtych czasach: „I ja chętnie bym pohasał z Długołęcką na golasa”. Doszło do tego, że obcy ludzie pod drzwiami mieszkania zaczęli zostawiać jej... brudne majtki. Stała się „aktorką wyklętą” – uznawano ją za skandalistkę, nie artystkę.

Wtedy młoda aktorka zaczęła załamywać się psychicznie. To, co ją spotkało, zmieniło jej życiowe plany. Postanowiła uciec z kraju i na początku lat 80. wyjechała do Szwecji. Choć po kilku latach wróciła do Polski, nie dostawała zawodowych propozycji. Głośno zrobiło się o niej znów w 1999 roku, kiedy udzieliła wywiadu „Przeglądowi Tygodniowemu”. Opowiedziała wówczas, że na planie głośnego filmu schudła 14 kilogramów, ponieważ była zmuszana do rzeczy, których nie chciała robić.

– Spotkanie z Borowczykiem jest historią chorego seksualizmu, który trafił akurat na mnie... Chciał mnie rozbierać w scenach, które wcale do tego nie upoważniały. Nie potrafił zapanować nad swoimi emocjami... Próbował zmusić mnie, abym robiła rzeczy, na które się nie zgadzałam – wyznała.

Aktorka następnie budowała swoje życie w Szwecji, gdzie wskrzesiła sławę i kontynuowała aktorską karierę, występując w teatrach w Malmö oraz Sztokholmie. Odzyskała wiarę w siebie. Po latach wróciła ponownie do Polski, aby zaopiekować się chorą mamą. – Pragnę być jedynie „Grażką”, a nie jakąś tam podstarzałą byłą gwiazdką z filmowego skandalu – podsumowała w jednym z wywiadów.

Czytaj też:
Został aktorem, by nie iść do wojska. „Nie wiedziałem, co robić w życiu”
Czytaj też:
Gorący romans w czasach PRL-u. Piotr Fronczewski chciał porzucić żonę i dzieci

Źródło: WPROST.pl