Wywiad, o którym pisze w biografii swojego zespołu Michał Wiśniewski, ukazał się w „Gali”. Z relacji artysty wynika, że panowie rozmawiali w sobotę, pijąc wódkę, a w poniedziałek Wiśniewski otrzymał tekst do autoryzacji. „Po skończonym wywiadzie dyskutowaliśmy jak to dwóch pijanych facetów, między innymi o kobietach. Wtedy na pewno padło zdanie, że Magda odeszła do kobiety. Spotkaliśmy się w sobotę, a w poniedziałek dostałem tekst do autoryzacji. Kiedy zobaczyłem ten wywiad, powiedziałem, że go chyba popierd***** i absolutnie nie zgadzam się na autoryzację takich prywatnych rozmów. Wtedy zostałem poinformowany, że wywiad już jest w druku” – pisze piosenkarz. Z opowieści Wiśniewskiego wynika, że próbował „postraszyć redakcję adwokatem”, jednak okazało się, że „wszystko mają nagrane”. Artysta pisze, że Prokop miał wyłączyć przy nim dyktafon i wyraźnie, jak wyszedł z pokoju, ponownie go włączyć. „To było mega kure***** zagranie. Gościu zrobił karierę, ale szedł do celu po trupach” – podsumowuje.
Prokop odpowiada na oskarżenia Wiśniewskiego
Marcin Prokop szybko zareagował na oskarżenia Michała Wiśniewskiego, publikując długi post na Facebooku. Stwierdził, że najwyraźniej z pamięcią artysty „nie jest najlepiej”. „Chętnie mu ją jednak odświeżę, bo zakładam, że Michał nie ma złych intencji i nie chce moim kosztem podbić zainteresowania własną osobą, ani nakręcić promocyjnej gównoburzy wokół swojej książki. To byłoby bardzo nieładne. Może po prostu nie pamięta. Ma prawo, zważywszy na upływ wielu lat i jego słynny, ówczesny tryb życia, sprzyjający zacieraniu granic pomiędzy prawdą, a fikcją” – czytamy.
Dalej Prokop opowiada, że jego spotkanie z Wiśniewskim absolutnie nie miało charakteru towarzyskiego, a dyktafon był podczas rozmowy włączony przez cały czas. „Odpowiadałeś na moje pytania ze świadomością, że jestem dziennikarzem, a nie twoim psychoterapeutą lub spowiednikiem. Kwestii Magdy Femme, która stała się później dla ciebie problematyczna, poświęciłeś podczas tej rozmowy sporo miejsca oraz barwnych, choć intymnych szczegółów. Oszczędziłem ich, spisując wywiad. Dokonałem autocenzury w twoim imieniu, bo dziennikarstwo polega również na tym, żeby czasem zrobić krok wstecz. Dlatego w materiale przeznaczonym do autoryzacji zostało jedynie kilka zdań na temat Magdy, z wielu wypowiedzianych” – przekazał.
Jak wyjaśnił dalej Prokop, menedżer Wiśniewskiego otrzymał tekst do autoryzacji w wyznaczonym terminie i miał stwierdzić w imieniu swoim i swojego klienta, że tekst może pójść do publikacji. Tego samego dnia późnym wieczorem mężczyzna zadzwonił jednak z informacją, że „Michał dopiero przeczytał i nie zgadza się na publikację”. Tekst był wówczas już w druku. „Gdybyś sam, Michale, przeczytał ten wywiad, kiedy był na to czas, bez jakichkolwiek sprzeciwów wykreśliłbym kłopotliwe dla ciebie fragmenty, których nie wyłapał Maciej. Ale może nie mogłeś, albo nie byłeś w stanie. Nie wnikam” – zapewnił dziennikarz.
Prokop poinformował, że nie ma zamiaru straszyć artysty adwokatami, żądać przeprosin czy sprostowań. „Ale spróbuj się zachować przyzwoicie i proszę, nie powielaj więcej bzdur, które nie mają pokrycia w rzeczywistości. Życzę ci powodzenia w tym, czymkolwiek się aktualnie zajmujesz, bez mojego dalszego udziału w tej przygodzie” – zakończył.
Czytaj też:
Żebrowska zaprezentowała zalecenia od lekarza w 40. tygodniu ciąży. Mąż odpowiedział
Michał i Pola Wiśniewscy. Dzielą się swoim życiem w sieci