Gwiazda dowiedziała się, że jest w ciąży, gdy przebywała na wyspie Gili Air w Indonezji. Z internautami podzieliła się radosną nowiną pod koniec stycznia. W rajskich warunkach spędziła pierwszy trymestr, co teraz wspomina z rozrzewnieniem. Jak twierdzi, choć w obiegowej opinii to najtrudniejszy okres ciąży, w jej wypadku było zupełnie inaczej.
Włodarczyk wspomina, że choć była z dala od polskich lekarzy, wstąpiła w nią „nieprawdopodobna moc”. Czym się przejawiała? Aktorka mogła nieskrępowanie korzystać z uroków pobytu na wyspie – oddawała się masażom, jadła bez ograniczeń owoce z bazaru, jeździła z lokalnymi kierowcami, którzy ignorowali przepisy, czy spała w klimatyzacji. „Nie było we mnie grama strachu o cokolwiek” – podkreśla.
Agnieszka Włodarczyk o podejściu do ciąży w Polsce i Indonezji
Trudności zaczęły się w drugim trymestrze ciąży. Ujawniło się też inne podejście do błogosławionego stanu w Polsce i Indonezji.
Wystarczył mi miesiąc w Polsce i nagle się okazuje, że w zasadzie niczego mi nie wolno – oceniła gwiazda.
O co dokładnie poszło? „ Że sushi czy tatara nie wolno to wiem. Ale ostatnio usłyszałam o jajkach! Masaży nie wolno mimo, że nogi puchną, kropli do nosa nie wolno, mimo że nie można swobodnie oddychać, na wszystko trzeba uważać i wszystkiego się bać” – wyliczała Agnieszka Włodarczyk.
Aktorka przyznała, że zaczynają ją dręczyć myśli, jaki szpital wybrać na poród i czy da radę. Na koniec przytoczyła anegdotę z udziałem ginekolog z wyspy Lombok w Indonezji. Lekarka w trakcie wizyty, po zobaczeniu USG pytała ją jedynie, czy dobrze się czuje i czy bierze kwas foliowy. „No to super, proszę dobrze się odżywiać i cieszyć się życiem” – poradziła na koniec aktorce.
Czytaj też:
Mycie owoców i warzyw może przysporzyć kłopotów. Oto, jak robić to bezpiecznie
Agnieszka Włodarczyk w ciąży. Zdjęcia