„It Ends With Us” z 2016 roku, autorstwa Colleen Hoover, jest jedną z najpopularniejszych, jednak także najbardziej kontrowersyjnych książek na świecie. Dyskusja na jej temat rozgorzała na nowo po premierze adaptacji filmowej tytułu z Blake Lively i Justinem Baldoni (który również wyreżyserował produkcję) w głównych rolach.
„Lily Bloom zawsze płynie pod prąd. Nic dziwnego, że otworzyła kwiaciarnię dla osób, które… nie lubią kwiatów, i prowadzi ją z pasją i sukcesami. Gdy poznaje przystojnego lekarza Ryle’a Kincaida i rodzi się między nimi fascynacja, Lily jest przekonana, że jej życie nie może być już lepsze. Tak mogłaby skończyć się ta historia. Jednak niektóre rzeczy są zbyt piękne, by mogły trwać wiecznie. To, co kryje się za idealnym związkiem Lily i Ryle’a, jest w stanie dostrzec jedynie Atlas Corrigan, dawny przyjaciel Lily. Kiedyś ona była dla niego bezpieczną przystanią, teraz sama potrzebuje pomocy. Nie zawsze jesteśmy bowiem dość odważni, by stanąć twarzą w twarz z prawdą… Szczególnie gdy przynosi ona tylko cierpienie” – brzmi opis powieści.
Wyjaśniamy kontrowersje wokół filmu „It Ends With Us”
Adaptacja filmowa dodatkowo pogłębiła kontrowersje związane z tematem książki i sposobu przedstawieniem w niej wątków przemocy wobec kobiet.
A zaczęło się już w dniu oficjalnej premiery. Ku zaskoczeniu fanów, Blake Lively pozowała na czerwonym ekranie ze swoim mężem Ryanem Reynoldsem i jego kolegą z filmu „Deadpool & Wolverine” Hugh Jackmanem. Ustawiała się do zdjęć także z innymi członkami obsady „It Ends With Us”, jednak próżno było szukać wokół niej, jej ekranowego partnera Justina Baldoni. Kiedy ten pojawił się już na czerwonym dywanie, pozował do zdjęć tylko samotnie lub ze swoją żoną.
Po tym liczni fani powieści zauważyli, że Lively i Hoover nie obserwują konta Baldoniego na Instagramie. Wtedy właśnie rozpoczęły się spekulacje na temat rzekomego konfliktu na planie produkcji. Pojawiły się doniesienia o tym, że Baldoni uraził Lively, pytając kogoś na planie, ile kilogramów waży aktorka, ponieważ miał ją w jednej scenie podnieść. Z kolei inny „obóz” internetowych „detektywów” twierdził, że winę za konflikt ponosi Lively, która była niemiła dla dziennikarzy podczas wywiadów, w niewłaściwy sposób przedstawiała plot filmu czy promowała na premierze swoją linię kosmetyków. Podczas gdy aktorka wcale nie wspominała o Baldonim podczas swoich wypowiedzi, on sam często mówił pozytywnie o niej i jej wkładzie w film, chwaląc jej kreatywność i inteligencję.
Główne zarzuty w kierunku filmu „It Ends With Us” były podobne, jak po premierze książki. Widzowie zarzucili produkcji romantyzowanie nadużyć i przemocy. Ludzie pisali, że „podsyca te same struktury toksycznej męskości, z którymi rzekomo walczy” poprzez gloryfikowanie „czerwonych flag” i „charyzmatycznego ale niebezpiecznego mężczyzny”. Hoover publicznie przyznała, że historia została zainspirowana przez jej matkę, która opuściła swojego przemocowego męża (i biologicznego ojca Hoover), gdy autorka miała 2 lata.
Widać było także nieścisłości, jeżeli chodzi o pomysł na promocję filmu. Podczas gdy Baldoni publikował w swoich mediach społecznościowych plakaty „It Ends With Us” w stonowanych kolorach, pisząc o tym, jak ważny temat nadużyć porusza, Lively i Hoover publikowały kolorowe, pełne kwiatów zdjęcia, w ogóle nie wspominając o trudnym temacie filmu. Wielu widzów przekonanych było w związku z tym, że idzie do kina na zwyczajną komedię romantyczną. Zabrakło też informacji o wszelkich „triggerach”.
Mimo kontrowersji, ekranizacja książki przyciągnęła do kin tłumy. Film „It Ends With Us” zarobił 350 mln dolarów, przy budżecie 30 mln dolarów. Tak ogromnych zysków nie miał w 2024 roku żaden inny tytuł.
Gdzie obejrzeć film „It Ends With Us”?
Film „It Ends With Us” trafił już do sieci. Można go obejrzeć na platformie Rakuten TV, a od 23 października będzie też dostępny na Polsat Box Go.
Jest to film Sony, w związku z czym za kilka miesięcy powinien także trafić na platformę Max. W połowie 2025 roku spodziewać się go możemy także na Netflix i Prime Video.
Czytaj też:
20 najlepszych horrorów wszech czasów. „Variety” wyłonił arcydzieła grozyCzytaj też:
Netflix zekranizował arcydzieło literatury. „Strach, co to będzie”