Sylwia Borowska: Kiedy patrzysz w lustro, to kogo widzisz – młodego chłopaka, czy dojrzałego mężczyznę z siwymi skroniami?
Łukasz Nowicki: Mózg cały czas mam jeszcze „młody”. Myślę, że pomagają mi w tym małe dzieci, może moja żona Olga, która jest ode mnie młodsza, a może taki mam charakter. Choć akceptuję przemijanie, to nie przepadam za tym, że nie mam już chwilami tyle siły i dłużej leczę kaca. Nie mogę też już tak łatwo, jak kiedyś zrzucić kilogramów. Kocham życie i zwyczajnie mi smutno, że czasu mam coraz mniej.
Młodzieniaszka już nie zagrasz w teatrze...
Jeszcze nie gram dziadków, ale gram już ojców. W zawodzie aktora warunki fizyczne mają kluczowe znaczenie. Młodzieniaszka po raz ostatni zagrałem w Teatrze Komedia w spektaklu „Człowiek Dwóch Szefów”. To było 10 lat temu, graliśmy w duecie z Julką Kamińską zakochaną parę.
Wojtek Majchrzak starszy ode mnie raptem o kilka lat grał już wujka, a ja jeszcze załapałem się na kochanka.
Czy zgadzasz się z tym, że mężczyźni dojrzewają później?
Nie wiem, jak inni, ale ja dojrzewałem powolutku pod każdym względem – fizycznym i psychicznym. Koledzy z podstawówki chodzili już na randki, a ja byłem takim małym, pyzowatym dzieciaczkiem, który nie orientuje się jeszcze, o co chodzi z dziewczynami.
Może też i dlatego odpowiedzialność za związek, rodzinę i ojcostwo przyszły u mnie później. Po drodze schrzaniłem wiele spraw, bo mam świadomość, że jestem lepszym ojcem dzisiaj dla siedmioletniej Józefiny niż byłem kiedyś dla Piotrka.
Kiedy urodził się sam byłem jeszcze dzieckiem. Dobiegałem trzydziestki, od 12 lat miałem dowód osobisty, paszport, mogłem stanowić o sobie, a byłem zakompleksionym gówniarzem i egoistą. Dziś mam w sobie większe pokłady tolerancji, wyrozumiałości, empatii. Troszkę mi żal, że to nie przyszło wcześniej, ale dobrze, że w ogóle przyszło.
Czego nauczyło cię bycie ojcem?
Że bardzo ważne jest dotrzymywanie słowa. Skoro w poniedziałek powiedziałem Józi, że spędzę z nią dzień i pójdziemy do parku linowego, to zrobimy to, choćby nie wiem co.Tego dnia akurat dostałem intratną finansowo propozycję i co zrobiłem? Odmówiłem. Bo pamiętam te chwile ze swojego dzieciństwa, kiedy o mnie zapomniano, kiedy gdzieś tam umknąłem rodzicom w pogoni za marzeniami.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.