Renata Dancewicz na przełomie lat 90. i 2000. była jedną z popularniejszych polskich artystek. W 1995 roku otrzymała nagrodę dla najlepszej aktorki drugoplanowej na XX Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni za role w „Tacie”, „Deborah” i „Pułkowniku Kwiatkowskim”. W kolejnych latach wystąpiła także w takich produkcjach, jak m.in. „Ekstradycja”, „E=mc2”, „Siedem przystanków na drodze do raju” czy „Bejbi blues”. Od 2003 roku występuje jako Weronika Wilk w serialu TVN „Na Wspólnej”. Teraz 55-latka udzieliła szczerego wywiadu magazynowi „Twój Styl” i wspomniała o swoich poglądach.
Renata Dancewicz o swoich poglądach
Od lat Renata Dancewicz deklaruje się jako ateistka i feministka. Aktorka popiera prawa osób LGBT, a także ruchy na rzecz prawa do aborcji. – Zależnie od przynależności światopoglądowej mediów pisze się o mnie: feministka, lewaczka, ateistka, lesbijka, Żydówa, masonka, dz*wka. Wszystko mi jedno. (...) Cierpnę na samą myśl o hipokryzji, klerykalizmie całej klasy politycznej. Że politycy tak bardzo się lukrują, boją się przyznać do jakiejkolwiek słabości czy powiedzieć, że ojciec Rydzyk jest PR-owcem i oszustem. Uważam, że czasy mamy takie, że trzeba odważnie upominać się o swoje prawa. Ja nie zamierzam milczeć – mówiła kilka lat temu w rozmowie z Łukaszem Maciejewskim, autorem książki „Aktorki. Odkrycia”.
Mimo upływu czasu, jej poglądy się nie zmieniają. Renata Dancewicz udzieliła niedawno wywiadu magazynowi „Twój Styl” i ponownie zabrała głos na temat polityki. – Nie będę kandydować do Sejmu, ale czuję się częścią tego wszystkiego. I nie chcę, żeby ktoś decydował za mnie – wspomniała.
– Lubię debatować, kłócę się często. Znajomi nie chcą ze mną rozmawiać o polityce, mówią, że się podpalam i podnoszę głos. Mam lewicowe poglądy, jestem socjalistką. Zawsze miałam swoje zdanie i nienawidziłam konwenansów, byłam wyczulona na nierówności, niesprawiedliwość i postawę wyższościową – wyznała aktorka.
W dalszej części wywiadu Renata Dancewicz zabrała także głos na temat wiary. Zaznaczyła, że jej drogi z Kościołem rozeszły się już w wieku 11 lat, a nawet silna religijność babci nie zmieniła jej podejścia. Mimo tego, z szacunku dla uczuć babci, starała się nie sprawiać jej przykrości i udawała, że uczęszcza na msze. – Ona do śmierci nie wiedziała, jaką naprawdę ma wnuczkę. Nigdy nie paliłam i nie przeklinałam przy niej. Umarła, kiedy miałam 36 lat, i do tego czasu, kiedy u niej byłam, wychodziłam w niedzielę „do kościoła”. Szłam sobie do knajpki albo do parku – dodała.
Czytaj też:
Syn Renaty Dancewicz udzielił pierwszego wywiadu. „Dość ironicznie podchodziła do roli matki”Czytaj też:
Renata Dancewicz jako markiza de Merteuil w "Niebezpiecznych związkach"