Ludzie z fundacji „Nagle sami” powiedzieli mi, żebym pisał o swoich doświadczeniach, bo co innego mogę zrobić. Wyjść z domu? Na rower? Stać się pożywką dla paparuchów, którzy siedzą ci pod domem? Spirala narastała w mojej głowie – powiedział w rozmowie z „Wprost” Filip Chajzer. Pytany, dlaczego zdecydował się podzielić wspomnieniami i emocjami z czytelnikami, wydając książkę, odpowiedział: – Kochanowski treny napisał pewnie z podobnego powodu. A ja chcę, żeby historia Maksa leżała gdzieś za kilkadziesiąt lat w antykwariacie na półce.
Wiktor Krajewski: Jednym z gorętszych tematów w mediach są przekręty finansowe, które miały miejsce w twojej fundacji...
Filip Chajzer: Na temat fundacji mogę mówić dość enigmatycznie, ponieważ sprawa związana z aferą, która wybuchła kilka tygodni temu, toczy się obecnie w prokuraturze.
Ktoś na ciebie doniósł?
Sam zgłosiłem się do prokuratury. Usiadłem naprzeciwko pani prokurator i powiedziałem, że w mojej fundacji doszło do rażących nieprawidłowości. Od razu zaznaczyłem, że jedna nieprawidłowość związana jest z pracownikiem mojej fundacji, a druga z mamą dziecka, na które zbieramy pieniądze. Złożyłem zeznania, sprawa się toczy, a pracę prokuratury oceniam fenomenalnie.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.