Informacja o śmierci Matthew Perry'go wstrząsnęła całym światem. Kultowy aktor zmarł nagle 28 października 2023 roku. Aktor miał zaledwie 54 lata. Na razie nie wiadomo co się stało, ale z nieoficjalnych doniesień wynika, że aktor miał zostać znaleziony w jacuzzi, a powodem śmierci miało być utonięcie. W sieci też możemy przeczytać, że w domu aktora nie znaleziono narkotyków ani śladów włamania. To jednak nie są potwierdzone informacje. O tym, w jaki sposób skończyło się życie Perry'ego, zapewne dowiemy się po sekcji zwłok.
Matthew Perry nie żyje
Wiemy natomiast, że w dniu śmierci gwiazdor postanowił zażyć trochę ruchu. Plotkarski portal podaje, że jeszcze tego dnia rano aktor miał przez dwie godziny grać w pickleballa. Następnie w towarzystwie asystenta Perry wrócił do domu, po czym odprawił swojego towarzysza.
Wypowiedziała się kobieta, która w dniu śmierci widziała Perry'ego
Teraz media dotarły do kobiety, która widziała się z Matthew Perrym zaledwie kilka godzin wcześniej. Rozmawiał z nią Billy Bush, ale kobieta nie chciała zdradzić swoich personaliów. Okazuje się, że aktor uwielbiał grę w pickleballa – to połączenie badmintona, tenisa ziemnego i tenisa stołowego.
Z Instagrama Busha dowiadujemy się, że treningi wręcz regulowały jego dzień. Grał codziennie, a czasem nawet dwa razy dziennie. Jego sportowa partnerka zdradziła, że według niej 54-latek w dniu swojej śmierci wyglądał na zmęczonego tak jak codziennie w tym tygodniu.
„Rozmawiałem z kobietą, z którą grał dziś i każdego ranka. Jest w szoku, uwielbiała Matta... Powiedziała, że był zmęczony dzisiaj i w ciągu ostatniego tygodnia. Trochę bardziej niż zwykle. Grał przez godzinę i poszedł do domu” – czytamy w mediach społecznościowych Billy'ego Busha.
instagramCzytaj też:
Na co był chory Matthew Perry? Psychiatrka: Jego stan był dramatycznyCzytaj też:
Matthew Perry wcielał się nie tylko w Chandlera z „Przyjaciół”. Przypominamy jego inne role