Sylwia Grzeszczak została bardzo doceniona po występie na festiwalu w Sopocie. Chociaż od dawna odnosi sukcesy, to takiej furory jeszcze nie zrobiła. Teraz przyznała, że przez lata żyła w strachu, a w show-biznesie czuła się wykluczona i samotna.
Sylwia Grzeszczak opowiedziała o przemocy psychicznej w show-biznesie.
Wokalistka o wszystkim opowiedziała w rozmowie dla „Vivy!”, którym opowiedziała o cieniach branży, w której od lat działa.
– Przeszłam trudną drogę w show-biznesie. W ciągu tych 15 lat nigdy o tym nie mówiłam, bałam się. Stąd dziś jest taka radość z dobrych opinii, pracy z fantastycznymi ludźmi, po prostu szczęście. Ale nie zapomnę, jak kiedyś wychodziłam na scenę z poczuciem, że ten sukces nie jest do końca mój. Oczywiście mogę oddać zasługi ludziom, którzy ze mną współpracowali, ale nie na warunkach, jakie mi narzucono. Wielokrotnie byłam źle traktowana – przyznała żona Libera.
Sylwia Grzeszczak opowiedziała o szczegółach i o tym jak była traktowana przez swojego agenta. Okazało się, że gwiazda, która lśniła na scenie, za kulisami była psychicznie miażdżona. – Ponad 10 lat temu tuż przed występami, między innymi w Sopocie, potrafiono mnie zrugać lub przychodził do mnie ktoś z branży, żeby pogadać, a menedżment mówił: „Nie rozmawiaj z nią, bo ona cię nie lubi” albo „Ona nie chce z tobą teraz rozmawiać”. Podnosiło mi to ciśnienie tuż przed wyjściem na żywo, a powinnam mieć komfort psychiczny jako artystka – dodała.
Przyznała też, że to scena dawała jej siłę i moc. Grzeszczak dodała też, że mimo próby ograniczania przez agenta nie siedziała cicho i głośno wyrażała swoje zdanie. To spowodowało, że zaczęto plotkować, że gwiazda jest trudna w obyciu i zamknięta. – Wszystko po to, żeby ograniczyć moje branżowe kontakty. Czułam się wyautowana społecznie. A jednocześnie miałam miliony fanów. Kochałam tworzyć, choć próbowano mi odebrać całkowicie radość z tworzenia i zniszczyć mi życie prywatne, ale to się nie udało – mówiła.
Sylwia Grzeszczak opowiedziała o trudne przeszłości w branży
Wokalistka zdradziła, że nie tylko ona była w takiej sytuacji, ale właśnie tak działa ta branża. – W tej pracy też inni artyści czuli się tak zaszczuci, że mijając się na back-stage’u, nie odzywali się do siebie ani słowem. To jest niesamowite, że jedna osoba sterowała wszystkimi i wszystkim wokół siebie tylko po to, żeby odnosić własne chore sukcesy. Kiedy spostrzegliśmy, że coś jest nie tak, i zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, okazało się, że wszyscy byli wykończeni psychicznie. Nie mogliśmy nacieszyć się sukcesami, bo już trzeba było pracować na kolejne – zdradziła. W wywiadzie opowiedziała też o tym, że nie mogła wycofać się z podpisanej umowy, musiała stworzyć trzy płyty.
Gwiazda próbowała rozmawiać ze swoim agentem, ale ten miał ją tylko nastraszyć prawnikami, mimo że kobieta chciała zwyczajnie wyjaśnić niektóre aspekty. – Grzecznie poprosiłam, że chciałabym wyjaśnić kilka kwestii, a w zamian posypały się groźby: „Nie wygrasz ze mną, i tak mam najlepszych prawników”. Nie zamierzałam walczyć z prawnikami, chciałam po prostu śpiewać dla ludzi, cieszyć się, przeżywać wszystko na normalnych warunkach – relacjonowała.
W rozmowie nie zabrakło również wyznania dotyczącego ciągłego lęku. – Zamartwiałam się, czy menedżer nie zadzwoni do mnie przed snem i znów mnie nie zruga. Doszło do tego, że nie zasypiałam, czuwałam, bo czułam nieustanny lęk. Za brak odpowiedzi, na przykład na maila, dostawałam rano sporą dawkę emocji, więc kiedy przyszedł mail, bałam się go otworzyć – podsumowała smutno.
Czytaj też:
Korwin-Piotrowska wreszcie odniosła się do zarzutów o hipokryzję. „Czy na sali jest lekarz?”Czytaj też:
Agnieszka Kaczorowska ostro o feminizmie. Według niej „umniejsza mężczyznom”