Martyna Wojciechowska pokazała zdjęcie niemal sprzed 30 lat. Opisała początki swojej kariery

Martyny Wojciechowskiej dziś nikomu nie trzeba przedstawiać. Z pewnością jest jedną z najpopularniejszych polskich dziennikarek, a jej program „Kobieta na krańcu świata” przyciąga tłumy widzów przed telewizory i jest jednym z najchętniej oglądanych. Jak się jednak okazuje, Martyna Wojciechowska nie planowała pracy w telewizji. Pokazała zdjęcie sprzed lat, wykonane zanim jeszcze zaczęła pracę w TVN-ie i opisała początki swojej kariery.

Martyna Wojciechowska na zdjęciu sprzed lat

Martyna Wojciechowska opublikowała zdjęcie, na którym pozuje w czarnym krótkim topie, odsłaniającym brzuch i jeansach, opierając się o żółty samochód. Uwagę zwracają przede wszystkim jej ciemne włosy – tak prezentowała się niemal 30 lat temu. Martyna Wojciechowska sama nie jest pewna, kiedy fotografia została wykonana.

– Młoda gniewna. To ja na samym początku pracy w telewizji, jeszcze przed TVN, jakiś 1996 albo 1997 rok... Odkąd pamietam byłam zakochana w motoryzacji, ale nigdy nie planowałam i nie chciałam pracować w mediach. Motocykle, samochody – to był mój żywioł. W wieku 17 lat miałam już sportową licencję wyścigową. Zajmowałam się tym z PASJĄ, która bardzo naokoło, ale doprowadziła mnie na krańce świata, bliżej ludzi niż maszyn – napisała Martyna Wojciechowska.

Dziennikarka dodała, że nigdy nie byłaby w stanie wyobrazić sobie takiego życia, jak ma obecnie. – Dziś, blisko 30 lat później mogę tylko dodać, że nie wymyśliłabym sobie tego życia, które mam, bo moja wyobraźnia nie sięgała tak daleko. Warto robić swoje – dodała.

instagram

Fotografia zachwyciła fanów i znajomych z branży. Magda Mołek dodała emotikon ognia w komentarzu, natomiast Julia Pietrucha stwierdziła: „Ale piękne zdjęcie!”. Fani też nie szczędzili dziennikarce komplementów. „Czyli od zawsze była pani taką piękną kobietą”, „Piękna” – komentują

Czytaj też:
Te gwiazdy samodzielnie wychowują swoje dzieci. Weronika Rosati i Joanna Opozda są w tym gronieCzytaj też:
Martyna Wojciechowska znów zabiera nas na koniec świata. Tym razem robi to inaczej