Wiktor Krajewski: Nikt nie chce mi wierzyć, że jesteś moim przyjacielem spod trzepaka? Gdy pada twoje imię i nazwisko, a ja mówię, że znamy się od prawie trzydziestu lat, a w dzieciństwie spędzaliśmy ze sobą masę czasu na podwórku na Bałutach w Łodzi, patrzą na mnie jak na freaka.
Pat Bogusławski: Przecież my razem paliliśmy papierosy za garażami! Ty pierwszy namówiłeś mnie do tego, żebym zapalił. Nikt nam nie zabierze tego czasu spędzonego na podwórku. I mówię to serio. Dorastanie w tak okrutnej dzielnicy, jaką są Bałuty, to ogromna wartość dodana.
Czyli mam rozumieć, że obecnie mimo światowego życia nadal doceniasz chwile spędzone na łódzkim podwórku?
Uwielbiam je! Zawsze podkreślam, że urodziłem się w latach osiemdziesiątych, mimo że spędziłem „w nich” raptem dwa miesiące, bo urodziłem się w październiku 1989 roku. Brak iPhone'a, Instagrama, Facebooka, wychowywanie się na podwórku, to wszystko wykreowało mnie jako człowieka. Dziś patrzę na młodych ludzi i myślę sobie, że mają łatwo. Czy chciałbym mieć tak łatwo jak oni? Nie. Młodzież jest pogubiona, bo ma tyle możliwości, że to powoduje mętlik, dezorientację.
Sam fakt, że za pośrednictwem TikToka stajesz przed szansą zarobienia grubego szmalu, a są to łatwe pieniądze, doskonale obrazuje „łatwość” obecnych czasów.
Doceniam, że musiałem zapracować na wszystko, to doświadczenie uważam za jedną z cenniejszych lekcji, jakie odbyłem.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.