Przypomnijmy, Dziki Trener nagrał w sobotę wideo, w którym rozprawiał na temat zbiórki Magdaleny Stępień, zorganizowanej na leczenie jej syna Oliwiera. Mężczyzna nie mógł się nadziwić, jakim cudem influencerka nie ma pieniędzy i dlaczego jej były partner Jakub Rzeźniczak nie pożyczy potrzebnych środków np. od swoich bogatych kolegów. Stępień odpowiedziała najpierw w dosadny sposób na jego nagranie. Niedawno dodała jednak kolejne oświadczenie, w którym pisze wprost, że nie rozumie, czym zasłużyła sobie na hejt.
„Ludzie ubliżają mi w wiadomościach prywatnych, wyzywają od najgorszych” – pisze. „Tym, że podróżowałam, bo nie miałam pojęcia, że mój syn będzie chory? Tym, że nie oszczędzałam wystarczająco dużo?” – pyta. Na koniec zapewnia, że udowodni wszystkim, że pieniądze ze zbiórki co do złotówki zostaną przekazane na leczenie Oliwiera.
Stępień utrzymuje się z alimentów od Rzeźniczaka
Przy okazji Stępień opowiedziała nieco o swojej sytuacji materialnej. „Nie, nie posiadam apartamentu ani nie dostaje 7 tys. PLN od Kuby miesięcznie, nie, nie mam samochodu. Nigdy w moim życiu nie było za wiele pieniędzy. Nie mam zamożnej rodziny jak to niektórzy opisują. Mieszkam z Oliwierem u mamy w jednym pokoju. Przed pandemią miałam stałą pracę, którą niestety straciłam właśnie przez lockdown. Nie mogłam sobie poradzić z tym wszystkim, co mnie spotkało. Po rozstaniu z ojcem mojego syna, uciekłam w podróże. Nie mogłam poradzić sobie z tym wszystkim, co mnie spotkało” – przyznała. Zapewniła, że oszczędności, które ma, są jak kropla w morzu kwoty, która jest potrzebna „choćby na przelot”. „Jedyny mój dochód w tej chwili to alimenty, które również nie są wysokie jak spekulują tutaj co poniektórzy” – podkreśliła Stępień.
Czytaj też:
Dziki Trener atakuje Stępień i Rzeźniczaka za zbiórkę na leczenie syna. Modelka odpowiedziała