Maciej Stuhr zaangażował się w pomoc migrantom, którzy koczują przy granicy polsko-białoruskiej. W połowie listopada aktor udał się na Podlasie. – Będąc na Podlasiu zrozumiałem, że migranci są skazani na śmierć. W świetle pomysłów, jakie są po stronie polskiej i białoruskiej, oni muszą w tym lesie umrzeć, co z każdym dniem staje się dla nich coraz bardziej jasne – mówił w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Granica polsko-białoruska. Stuhr nakręci film o migrantach
Maciej Stuhr powiedział „Newsweekowi”, że planuje nakręcić film o tym, co dzieje się przy granicy polsko-białoruskiej. – Ja robię o sytuacji na granicy film z moimi studentami z akademii teatralnej – stwierdził. Według aktora podobne produkcje będą powstawać przez następne 20 lat na całym świecie.
Stuhr obawia się o swoje życie?
W wywiadzie dla „Newsweeka” Maciej Stuhr przyznał, że nie czuje się bezpiecznie i zastanawia się, do czego mogą się posunąć jego przeciwnicy. Kilka dni po wizycie na Podlasiu rodzinny grób Stuhrów w Krakowie został zdewastowany. – Moja koleżanka aktorka, która również sporo się udziela w kwestiach społeczno-politycznych, dostała do skrzynki pocztowej list z pogróżkami, że wysmarują jej twarz kwasem (...) Przecież to nie Krystyna Pawłowicz czy Zbigniew Ziobro rzucą się na moją koleżankę z kwasem, tylko jakiś wariat, który słysząc, co oni mówią, pomyśli, że musi w ten sposób uratować naszą ojczyznę – stwierdził aktor.
Syn Jerzego Stuhra dodał, że właśnie takich osób, które sięgając po przemoc, będą przekonane, że działają w słusznej sprawie, obawia się najbardziej. – Może mnie też kiedyś ktoś poderżnie gardło. To nie jest tak zupełnie niewyobrażalne. Ale co ja mam zrobić? Zaprzeczyć swoim ideałom? Zaszyć się gdzieś? Wyemigrować? – zastanawiał się.
Czytaj też:
Kryzys na granicy. Pościg za kurierem przewożącym migrantów. Padły strzały ostrzegawcze