„15 października odbył się pogrzeb mojego taty i dziadka. Chorowali na COVID-19. Dziadek zmarł w czwartek, tata w niedzielę. Nasze państwo jest do walki z tą straszną chorobą zupełnie nieprzygotowane" – w ten sposób rozpoczęła swój wpis na Facebooku Natalia Samojlik. Aktorka poinformowała, że jej tata chorował trzy tygodnie, a w tym czasie miał dwie telewizyty i przepisany antybiotyk.
„O pozytywnym wyniku testu wykonanego we wtorek rano dowiedzieliśmy się w sobotę. W tym czasie – między wtorkiem a sobotą – odsyłano mnie, podając coraz to inne numery telefonów. Radzono czekać na wynik testu. Nikt, pomimo moich błagań, nie przyjechał taty zbadać, nie chciano przysłać karetki. Informowano mnie jedynie, że w szpitalach nie ma miejsc” – napisała Natalia Samojlik.
Natalia Samojlik: COVID naprawdę zabija
W dalszej części postu aktorka relacjonowała, że jej tata „coraz trudniej oddychał, skarżył się na ból całego ciała”. „Mogłam mu towarzyszyć stojąc pod balkonem, podając jedzenie i czekając na wynik testu. Tata zmarł w niedzielę. Nie miał chorób współistniejących" – podsumowała gorzko Samojlik.
Na zakończenie aktorka przestrzegała przed pandemią. „COVID naprawdę zabija. Państwo nie działa. W moim poście nie oceniam pracy lekarzy, którzy są zupełnie bezradni wobec braku jakichkolwiek sensownych procedur. Ochrona zdrowia nie może działać dobrze, jeśli zupełnie nie działa państwo" – czytamy dalej. Natalia Samojlik jest aktorką teatralną i telewizyjną. Zagrała między innymi w „M jak miłość", „Przyjaciółkach" i„Wojennych dziewczynach".
Czytaj też:
Zakażony koronawirusem poseł PiS jest w poważnym stanie. Poruszający apel