„Kluby i dyskoteki pozostają otwarte. I będą skupiać wszystkich tych, którzy nie pójdą do kin, teatrów, szkół, uniwersytetów. Jak to możliwe, że działać będą miejsca, gdzie wirus rozprzestrzenia się najszybciej. Jak to możliwe, że tak ważna kwestia umknęła politykom? Co sądzicie?” – napisała na Instagramie Doda. Zdania wśród jej fanów są podzielone, a część internautów twierdzi, że wszystkie miejsca typu klubu czy dyskoteki powinny być zamknięte. Pojawiają się także opinie, że skoro są to miejsca prywatne, to idąca tam osoba robi to na własną odpowiedzialność.
„To nie jest czas na imprezy”
Przypomnijmy o uczestnictwie w imprezach mówił w czwartek minister zdrowia. – To nie są ferie. To nie jest czas na imprezy, zwłaszcza na takie z dużą liczbą ludzi. Nie chodźmy do klubów. Po prostu zamknijmy się w domach i posiedźmy w zamknięciu te dwa tygodnie – mówił Łukasz Szumowski na antenie TVN24 pytany o to jak maja zachować się dzieci i ludzie młodzi, którym odwołano lekcje i zajęcia na uczelniach. – W wioskach we Włoszech, które zamknięto na dwa tygodnie, po tym czasie liczba zakażeń wyniosła zero – podkreślał.
Minister zdrowia był też pytany o ludzi, którzy ruszyli do sklepów, żeby robić zapasy na najbliższe dni w obliczu szerzącego się koronawirusa. – 14 dni to naprawdę nie jest rok. Nie ma żadnego uzasadnienia, żeby wykupować towary. Nie mamy zaburzeń produkcji w Polsce żadnych, nie mamy zamkniętych regionów, nie planujemy tego. Jedzenie jest – mówił. –To medyczny apel: większe ryzyko zakażenia jest podczas chodzenia do sklepu i stania w kolejce, niż siedzenia w domu – podkreślał Szumowski.
Czytaj też:
Mąż zmarłej 57-latki też ma koronawirusa. Kilka dni temu udzielał komunii w kościele