Między innymi o ten film rozpętała się burza. Początkowo nie dostał się on do konkursu głównego odbywającego się w tym tygodniu festiwalu w Gdyni. Po protestach środowiska, razem z trzema innymi produkcjami, dołączył do najważniejszej sekcji dedykowanej polskiemu kinu imprezy. I tam też jest jego miejsce. Dawno nikt nie zaproponował tak interesującej i ważnej dyskusji na temat polskiej zbiorowej wyobraźni.
Xawery Żuławski zrealizował „Mowę ptaków” według scenariusza ojca, Andrzeja Żuławskiego. Wszystko miesza się tu jak w kalejdoskopie. Bohaterowie mówią słowami z polskiej poezji, ale i reklam czy politycznych haseł, pamięć PRL-u nakłada się na rzeczywistość kapitalizmu. Na salony wkraczają nowe elity, których awans społeczny nie poszedł w parze z kapitałem kulturowym.
Są i oni. Inteligencja starszego pokolenia. Reżyser pokazuje ich polepione losy. Biografie złamane przez komunizm, przez pijaństwo, przez cenzurę, przez trudne charaktery. Młodsza generacja zaś próbuje nieść etos rodziców. Ale nie pasuje on do nowych realiów. Może naiwna i megalomańska, ale też piękna wiara w misję zderza się z poczuciem, że dawne wartości - te podstawowe jak uczciwość czy tolerancja - nie są już nikomu potrzebne.
Przede wszystkim jednak, scenariusz Andrzeja Żuławskiego sprzed kilku lat, sprawia wrażenie, jakby był pisany dzisiaj, w cieniu wydarzeń w Białymstoku czy nagonki na mniejszości. Xawery Żuławski obserwuje narastanie nacjonalizmu i jego przeradzanie się w faszyzm. Bezkompromisowo pokazuje brutalną brunatną siłę, która zmiata wszystko, co napotka na swojej drodze. A przecież na bestialską przemoc nie ma odpowiedzi. Pozostają gorycz i poczucie bezradności.
Na ekrany film wejdzie 27 września. A w tygodniku "Wprost" Xawery Żuławski opowiada o swojej wizji współczesnej Polski, emigracji i ostatnich chwilach z ojcem.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.