Dawid Muszyński, „Wprost”: Trzeci sezon „Stranger Things” jest mroczniejszy od poprzednich.
Finn Wolfhard: Chyba nigdy wcześniej w naszym serialu nie było tyle krwi na ekranie. Ale widownia dorasta razem z nami. Jest gotowa zmierzyć się z bardziej przerażającym światem i pozostaje nam wierny. Nawet w najśmielszych snach nie spodziewaliśmy się takiego globalnego sukcesu.
Powstają książki rozwijające historię z serialu, komiksy uzupełniające ekranowe niedopowiedzenia.
Cieszę się z tego. Zawsze marzyłem, by być kiedyś superbohaterem. Może nie mam supermocy, ale można mnie oglądać na okładce komiksu. To już coś.
A nie męczy was etykieta „chłopaków ze „Stranger Things””?
Doceniamy, jak „Stranger Things” zmieniło nam życie. Z mało znanych chłopaków staliśmy się rozpoznawalnymi aktorami. Zaczęliśmy dostawać propozycje udziału w innych projektach. Zaproszono mnie do udziału w filmie „To”, popularność skapnęła również trochę na mój zespół Calpurnia. Gdy tylko powiedziałem, że gram w zespole, w Internecie zrobił się wielki ruch. Ludzie chcieli posłuchać, jaki repertuar ten chłopaczek z serialu gra. Posypały się nawet propozycje koncertów.
Caleb McLaughlin: Dziwię się tylko, że ludzie myślą, że my żyjemy tylko tym serialem. Ktoś nas zapytał czy przebieramy się za nasze postacie w Halloween. Chodzę w tych ciuchach przez 8 miesięcy, nie będę ich później zakładać dla zabawy. Mam frajdę na planie. Ale oprócz tego to ciężka praca.
Grając w serialu, który jest flagową produkcją streamingowego giganta chyba byliście na to przygotowani, że media i fani będą się wami interesować.
Uwierz mi, nic nie jest w stanie przygotować cię na to, co znajdziesz w Internecie. Przestałem googlować swoje nazwisko po drugim sezonie. Ale hejt anonimowych internautów to jedno. Wkurza mnie, że wszystkie artykuły powielają informację na temat mojego wzrostu – sprzed trzech lat. Przecież rosnę. Nie jestem już małym knypkiem!
A kiedy zdaliście sobie sprawę z tego, że „Stranger Things” serial jest globalnym hitem?
Gdy na Instagramie napisał do mnie ktoś z Brazylii, dziękując za wspaniały serial. Wtedy pamiętam, że usiadłem i powiedziałem na głos: „Wow. Bez jaj! Oglądają to w Brazylii?!”.
Finn Wolfhard: Dla mnie to był chyba ten moment, kiedy ludzie zaczęli rozpoznawać mnie na ulicach. Przestałem być anonimowy, a nieznajome dziewczyny wysyłały wyrazy miłości i śmiałe wyznania. Cóż, mówiłem, że widownia dorosła razem z nami.
Czytaj też:
Myśleliście, że to już koniec memów ze „Stranger Things”? Byliście w błędzie
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.