34-letnia aktorka opowiedziała, że opuściła studio, w którym brała udział w programie „Jimmy Kimmel Live!”, po czym „ścigała” ją grupa paparazzi. Kierowcy pięciu samochodów z przyciemnionymi oknami mieli przemknąć przez czerwone światła i narazić „innych kierowców i pieszych na ryzyko”. Johansson stwierdziła, że najwyraźniej chcieli oni dowiedzieć się, gdzie przebywała ona i jej córka tego wieczoru. „To tylko kwestia czasu, aż dojdzie do tego, że kolejna osoba zostanie ranna lub zabita, tak jak księżna Diana” – podkreśliła aktorka w oświadczeniu. „Paparazzi konsekwentnie łamią wszelkie zakazy, zachowując się w sposób coraz bardziej niebezpieczny, by prześladować i nękać ludzi, których chcą sfotografować” – czytamy. „Nawet po tragicznej śmierci księżnej Diany, prawo nie zostało zmienione tak, aby chronić »cele« paparazzi” – dodała.
Johansson stwierdziła, że czuła, iż jej obowiązkiem było powiadomienie o zdarzeniu pobliski posterunek policji. Wezwała, aby w prawie sklasyfikowano paparazzi jako „przestępców” i „prześladowców”. „Kobiety na terenie całych Stanów Zjednoczonych są prześladowane, nękane i zastraszane, a uniwersalne prawo dotyczące stalkingu musi być priorytetem w czołówce rozmów organów ścigania” – podkreśliła.
Czytaj też:
15+ ciekawostek z serialu „Gra o tron”. O tym mogłeś nie mieć pojęcia